MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

26/03/2010 15:08:34

Seks, kłamstwa i neopurytanizm

43 proc. Szkotów i 35 proc. Anglików uważa, że seks to najlepszy sposób spędzania wolnego czasu, a jedna piąta wszystkich użytkowników internetu w sieci szuka seksu. Skoro tak, to dlaczego media, a za nimi ich odbiorcy tak surowo osądzają osoby publiczne przyłapane na zdradzie?

 

Reakcja opinii publicznej wydaje się co najmniej nieadekwatna do „grzechów” popełnionych przez te osoby publiczne. Seksualna amoralność autorytetów wywoła szok, a przecież każdy ma prawo do rozrywek, jakie lubi, jeżeli je uprawia nikogo tym nie krzywdząc. Żyjemy w czasach liberalnych, teoretycznie jesteśmy bardziej tolerancyjni wobec homoseksualizmu, rozwodów i związków pozamałżeńskich niż kiedykolwiek wcześniej, a jednak osoby publiczne oceniamy surowiej niż siebie samych. Nie zawsze tak było.

 

 

Erotyczne immunitety


To społeczny paradoks, że mimo stale postępującej obyczajowej liberalizacji jednocześnie stajemy się coraz bardziej purytańscy. W latach 80 Premier Francji François Mitterrand posiadał nieślubną córkę, o której każdy wiedział, ale nikt nie pisnął słowem. Podobnie było we Włoszech w przypadku licznych kochanek Bettino Craxiego czy kochanki Palmiro Togliattiego, nie mówiąc już o Mussolinim.

W Polsce na początku lat 90 Anastazja P. opublikowała książkę, w której opisywała swoje barwne życie seksualne ze śmietanką ówczesnego polskiego świata polityki. Publikacja „Erotycznych immunitetów” mimo zawartych w niej pikantnych szczegółów żadnemu z nich nie zaszkodziła. Opinia publiczna patrzyła na całą tą „aferę” z przymrużeniem oka, a większość dziennikarzy nie chciała wynurzeń Anastazji w ogóle relacjonować. Dziś rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Życie erotyczne osób z pierwszych stron gazet gorszy i wywołuje konsternację, co dziwi, gdyż według badaczy jesteśmy coraz bardziej otwarci w sferach seksualnych. Panuje tu jakiś dziwny dualizm, podwójne standardy, hipokryzja i moralna schizrofenia. Badania Gallupa w 2006 roku wykazały, że Amerykanie są bardziej tolerancyjni w stosunku do klonowania ludzi niż w stosunku do niewierności i zdrady małżeńskiej. Paradoksalnie im bardziej toniemy w kulturze przepełnionej seksualnością i pornografią, tym bardziej stajemy się pruderyjni broniąc domniemanej świętości monogamii.

Według badań You Gov 43 proc. Szkotów i 35 proc. Anglików uważa, że seks to najlepszy sposób spędzania wolnego czasu. Ostatnie badania pokazują zaś, że jedna piąta wszystkich użytkowników internetu w sieci szuka seksu. Z prostytucji na Wyspach korzysta 10 proc. mężczyzn. Do oglądania pornografii przynajmniej raz w tygodniu przyznaje się 80 proc. mężczyzn, 12 proc. kobiet i 27 proc. nastolatków w przedziale wiekowym od 14 do 17 lat. Do zdrad, w zależności od badań, przyznaje się od 25 proc. do 65 proc. żonatych mężczyzn i od 15 proc. do 50 proc. mężatek.

Brytyjczycy, którzy tak surowo oceniają romans Terrego sami chętnie zdradzają partnerów, choć niechętnie mówią o tym ankieterom, co tłumaczy tak duży rozrzut wyników badań. Również Polacy stają się coraz bardziej otwarci w sferze seksualnej co pokazują badania prof. Zbigniewa Izdebskiego zawarte w raporcie „Seksualność Polaków na progu XXI wieku. Studium badawcze”. Co prawda Polacy od partnera oczekują przede wszystkim czułości i poczucia bezpieczeństwa to jednak nie pogardzają nowoczesnymi środkami przekazu. Z cyberseksu korzysta 1,8 mln Polaków. Mimo że niemal wszyscy badani (97 procent) uważają, że seks internetowy nie jest satysfakcjonujący, to jednak go uprawiają. Co trzeci internauta przyznaje, że odczuwa podniecenie spowodowane rozmową o seksie, a co dziesiąty masturbuje się przed ekranem komputera. Z usług prostytutek korzysta zaś 11 proc. badanych. Coraz więcej Polaków uprawia też np. seks oralny (40 procent dorosłych) oraz analny (18 proc.) i ta liczba wciąż wzrasta. W latach 90 do stosunków analnych przyznawało się zaledwie 6 proc. badanych. Z drugiej jednak strony pytania, które dotyczyły kontaktów homoseksualnych, przemocy seksualnej i zdrady pozostały bez odpowiedzi. To ciągle sfera tabu. Okazało się, że Polacy nawet anonimowo nie chcą deklarować zachowań, które nie są akceptowane społecznie, a nawet potępiane. To tutaj wyłania się ta dziwna społeczna schizofrenia.

Zarówno Polacy, jak i Brytyjczycy nie mają oporów, aby przyznać się do oglądania pornografii, korzystania z usług prostytutek, czy opowiadania o ulubionych pozycjach, ale wciąż nie mogą się przemóc, aby przyznać się do swoich seksualnych pragnień i zdrad. Tak jakbyśmy podskórnie wyczuwali, że są to kwestie niemoralne, niegodne, wstydliwe i społecznie nieakceptowane. Ciekawa jest także inna statystyka. Dla 65 proc. kobiet i 55 proc. mężczyzn seks to przede wszystkim wyraz miłości i powinien odbywać się tylko w stałym związku (51 proc. wskazań) lub po ślubie (25 proc.). I tutaj chyba otrzymujemy odpowiedź na tak surowe ocenianie osób publicznych. Chociaż sami nie jesteśmy bez wad, grzechów i marzeń o innych partnerach seksualnych to jednak, trochę na wyrost, uznajemy małżeństwo i stały związek za świętość. Mimo, że rozwody stały się powszechne, mimo, że wolne, otwarte związki w zasadzie już nie gorszą, mimo, że w każdy weekend rzesze singli i singielek wyruszają na łowy w poszukiwaniu krótkich przygód seksualnych, to jednak wciąż tkwimy w myślowej kulturze epoki romantyzmu, a do tego jeszcze idealizujemy małżeństwo.
Święta rodzina, czyli globalna hipokryzja

Na idealizację związków i miłości zwraca uwagę feministyczna publicystka Kate Figes autorka książki The Truth, Od czasów romantyzmu i przekonania, że „prawdziwa miłość” jest najważniejszym elementem składowym szczęśliwego małżeństwa, nasze oczekiwania w stosunku do związku zaczęły rosnąć. Kochający partner i kochająca partnerka powinna zapewnić wszystko, czego potrzebuje druga strona. A seksualna wyłączność jest integralną częścią tego ideału. Figes zauważa tutaj rolę feministek. Według niej to równouprawnienie kobiet odegrało niebagatelną rolę w nowym seksualnym purytanizmie. Kiedy w przeszłości mężczyźni mogli korzystać z seksualnych wyskoków pozamałżeńskich ze względną bezkarnością, zdrada była w pewnym stopniu społecznie akceptowalna. Kiedy małżeństwa zawierano nie tyle ze względów uczuciowych, ile biznesowych, klasowych, czy społecznych, posiadanie kochanek przez mężów było uważane za w pełni normalne. Dopiero w momencie, kiedy kobiety wyzwoliły się z kajdan patriarchatu i zyskały takie same możliwości, jak mężczyźni do pozamałżeńskich, przelotnych romansów nastały czasy nowej bigoterii. A przy okazji objawił się kult rodzinności. Tiger Woods być może dlatego opowiadał farmazony o tym, że „rodzina jest na pierwszym miejscu”, aby trafić do jak największej liczby konsumentów, która kupuje produkty sygnowane jego nazwiskiem. Według badań Redbook i portalu Lawyers.com w USA ponad połowa obywateli na pierwszym miejscu stawia rodzinę, a 95 proc. twierdzi, iż życie rodzinne jest ważniejsze dla stabilności społeczeństwa niż dobra edukacja, silna ekonomia, sprawna służba zdrowia, rząd czy religia.

To nieprawdopodobne, ale w Ameryce trzech na czterech obywateli, wybierając prezydenta, bierze pod uwagę nie to, co sądzi on o ekonomii, polityce zagranicznej, czy sprawach bezpieczeństwa, ale przede wszystkim to, co sądzi on o rodzinie. Wartości rodzinne uważane są za niezwykle ważne również w Irlandii Północnej, co może w jakimś sensie tłumaczyć głupoty wypowiadane przez Iris Robinson, która przekonywała, że cudzołóstwo jest grzechem i że „rząd ma moralny obowiązek przestrzegania praw Bożych”, poprzez utrzymywanie ustawy antyaborcyjnej. Nazywała także homoseksualizm „ohydą” i utrzymywała, że geje dzięki psychoterapii mogą się z homoseksualizmu „wyleczyć”. Na ile to były jej prawdziwe poglądy, a na ile polityczna gra obliczona na głosy specyficznych wyborców pokazuje jej romans z 19 latkiem. Podobnie jak u nas głośny swego czasu casus Kazimierza Marcinkiewicza. Oto zadeklarowany katolik, ojciec rodziny, były członek Zjednoczenia Chrześcijańsko Narodowego, który przez lata mówi o wartościach katolickich, których nie tylko należy przestrzegać, ale również wypada wpisać do konstytucji, z dnia na dzień porzuca żonę i dzieci dla młodszej kochanki.

Czy były premier sam jest hipokrytą, czy raczej ofiarą globalnej, społecznej hipokryzji? Tego nowego seksualnego i rodzinnego purytanizmu i paraliżującej bigoterii. Czy mówił to, co naprawdę myślał, czy raczej prezentował zespół poglądów powszechnie uważanych za słuszne? Czy mamy moralne prawogo potępiać? I czy nie jest tak, że chociaż sami śnimy o zdradzie i ekscytujących doznaniach seksualnych z innymi partnerami, to jednak, kiedy dowiadujemy się o niewiernych celebrytach i politykach przez chwilę czujemy się lepiej odczuwając moralną wyższość? I czy przypadkiem to nie my sami jesteśmy jeszcze większymi hipokrytami, kiedy oburzamy się na zachowania osób z pierwszych stron gazet, a kiedy tylko mamy okazję sami łamiemy tak rygorystycznie przestrzegane u innych wartości moralne? Przecież z badań profesora Kurzępy „Gorzki migracyjny chleb” wynika, że 27 proc. polskich emigrantów przyznaje się do zdrady, a eksperci z Uniwersytetu Jagiellońskiego przekonują, że rozwodem zakończy się aż 30 proc. emigracyjnych związków. Nie zaglądamy sąsiadom w okna, przestańmy, więc też zaglądać im pod kołdrę, nawet jeśli zaspokajamy w ten sposób nasze najniższe instynkty i czujemy się lepiej.

Radosław Zapałowski, Magazyn Emigrant

 

Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)

 

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 2)

desperado67

464 komentarze

29 marzec '10

desperado67 napisał:

To co sie tyczy czterech liter nigdy nie bylo zwiázane z logiká.To tylko zwierzécy instynkt przetrwania.Ludzkosc sié cofa, rozwiázlosc seksualna byla modna w starozytnym Rzymie.

profil | IP logowane

galadriel

821 komentarz

26 marzec '10

galadriel napisała:

te wywody sa nielogiczne

autor sam daje sobie odpowiedz:
nie w zadnym neopurytanizmie jest problem ,tylko w hipokryzji tychze osob publicznych(o ktorych wyczynach jakos nie slyszalam i szczerze mowiac sa mi obojetne) :

"cała czwórka bohaterów ostatnich miesięcy kreowała się na osoby wyznające i przestrzegające wartości moralne i rodzinne."

postepowanie a gloszone zasady-tu jest haczyk!

poza tym wszyscy wrzuceni jestesmy do worka tej 1/5 wiecznie 'niezaspokojonej' ;)

w ogole nie bierze sie pod uwage ludzi,ktorzy owszem szaleli w mlodosci,ze tak powiem bardzo..liberalnie;)by potem sie jednak troche hmm...uspokoic(zgodnie z prawami tak biologii jak psychologii)
nie ma to nic wspolnego z konserwatyzmem,conajwyzej z lojalnoscia i wolnym wyborem

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska