Ta wciąż zwiększająca się liczba zaczyna niepokoić specjalistów, a przede wszystkim pacjentów, którzy zmuszeni są dłużej czekać na zabiegi i operacje, albo jeździć poza rejon swojego zamieszkania, by dostać się pod opiekę wybranego specjalisty.
Eksperci przypominają, że szpitale bez fachowego personelu tracą na znaczeniu, a mniejsze jednostki może czekać nawet zamknięcie, jeśli sytuacja nie ulegnie poprawie. Obecnie w Walii zarejestrowanych jest około 5500 lekarzy, którzy pracują w szpitalach. To nadal mało, potrzebnych jest kolejnych 400 specjalistów. Ich brak oznacza również kłopoty dla młodych adeptów medycyny, którzy nie mają jak odbyć wymaganego stażu pod okiem fachowca – podaje serwis BBC News.
- Po prostu brakuje lekarzy, nie mamy kim wypełnić tej luki – przyznaje Colin Ferguson, chirurg naczyniowy i rzecznik Royal College of Surgeons w Walii. – Jedynym rozwiązaniem na dziś wydaje się połączenie oddziałów i zmniejszenie liczby indywidualnych praktyk. W Walii istnieje bardzo duża liczba małych szpitalików, które warto połączyć w większe sieci.
Jak ten problem przekłada się na pacjentów przekonała się Andrea Griffiths, której syn przyszedł na świat w 24. tygodniu ciąży. Dziecko, które ważyło tylko 0,65 kg urodziło się w Prince Charles Hospital w miejscowości Merthyr Tydfil. Musiało szybko zostać przewiezione do innej placówki, gdzie można było przeprowadzić specjalistyczne leczenie. Okazało się jednak, że pobliski szpital właśnie z braku lekarzy nie może przyjąć dziecka kobiety. – To chyba najgorsze uczucie, kiedy jesteś już na miejscu, ale okazuje się, że nie można się tu leczyć – mówi kobieta.
Małgorzata Jarek, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.