MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

08/02/2010 11:01:18

Do Londynu? To nie na placówkę, to do pracy!

Do Londynu? To nie na placówkę, to do pracy!Takie zdanie usłyszał kilka razy Robert Rusiecki przed przyjazdem na Wyspy, gdzie miano mu powierzyć urząd konsula. Od czasu otwarcia brytyjskiego rynku pracy dla Polaków Londyn uważany jest za jedną z najtrudniejszych placówek na świecie.

Ale Robert Rusiecki do Wielkiej Brytanii miał wielką sympatię. I to od wczesnej młodości. Lata szkolne kojarzyły mu się z Beatelsami. A w wieku dojrzałym – jak mówił w jednym z wywiadów dla "Dziennika" – te zainteresowania nabrały poważniejszego wymiaru: studiował język angielski, jego specjalizacja uniwersytecka to brytyjskie kulturoznawstwo.

 

 

 

"Po raz pierwszy przyjechałem tu jeszcze z rodzicami w czasach szkolnych, to był początek lat osiemdziesiątych. Gościli nas liczni przyjaciele rodziny, którzy mieszkają tu od czasów wojny, poznawałem ich historię, żołnierską przeszłość polskiej emigracji. Poznawałem również Londyn i stopniowo całą Wyspę, język i kulturę brytyjską. Ukoronowaniem tych pobytów był ostatni rok studiów, gdy w grupie studentów przyjechałem na pewien czas na University of East Anglia. Wówczas już paszporty się miało – nie trzeba było ich "pobierać" z urzędu..." – wspominał Robert Rusiecki.

Konsulowi Rusieckiemu przyszło pracować w trudnym okresie, środowisko polskie na Wyspach w ostatnich latach uległo niezwykłej przemianie: z jednej strony unikalni ludzie, możliwość kontaktu z osobami, nazwiska które poznawało się w szkole,a z drugiej – potężna fala młodej emigracji, która zalała Wyspy po maju 2004 r. i zdominowała życie i pracę konsulatu.

Już po pierwszych tygodniach urzędowania wiadomo było, że jako konsul generalny nie będzie miał wiele czasu na jakiekolwiek sprawy nie związane z pracą zawodową. Pierwsze doświadczenia nie zweryfikowały wyobrażeń, jakie powstały przed przyjazdem na tę placówkę. Raczej uzupełniły to, na co w zasadzie trzeba było się przygotować.

Najważniejszą sprawą była poprawa efektywności działania na "obszarze paszportowym". Wydawanie dokumentów nie odbywało się w sposób idealny, a główną przyczyną trudności z uzyskaniem paszportu w stosunkowo krótkim czasie, była oczywiście zaskakująco wielka liczba rodaków przybywających na Wyspy. Lawinowo przybyło spraw związanych nie tylko z paszportami, podobnie było ze sprawami ze sfery opieki konsularnej. I wieloma innymi. Choćby z kwestią obywateli polskich osadzonych w więzieniach, to skrajny przykład, tym niemniej trzeba mieć świadomość, że w brytyjskich zakładach karnych przebywają już nie dziesiątki, lecz setki Polaków. Inny przykład, nie mniej skrajny, to opieka nad bezdomnymi.

O całej masie spraw, które wynikały z obliczanej na kilkaset tysięcy rzeszy rodaków najwięcej wiedzieli właśnie pracownicy konsulatu.

 

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska