MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

22/01/2010 08:31:00

Wielka Brytania: Polacy roku 2009

Moment, kiedy na scenę Teatralnej kolejno wchodzili wyróżnieni przez Kapitułę laureaci miał charakter prawdziwej, niewymuszonej podniosłości. Oto osoby, które chce się obdarzyć szacunkiem. W niedzielę, 17 stycznia, po raz trzeci „Dziennik Polski" wyróżnił ludzi szczególnie zaangażowanych w tworzenie dorobku emigracji polskiej w Zjednoczonym Królestwie.

 

Oto sylwetki nagrodzonych:

Aleksandra Podhorodecka


Przewodzi największej edukacyjnej organizacji polskiej poza granicami kraju, powstałej by zapobiec oderwaniu się uchodźców od korzeni macierzy. Trzydzieści lat redagowała pisma „Dziatwa" i „Razem Młodzi Przyjaciele". W 1971 roku weszła do Zarządu Polskiej Macierzy Szkolnej najpierw jako członek, potem sekretarz organizacji, wreszcie jej wiceprezes i prezes od lat dziesięciu. Równolegle uczyła języka polskiego w polskiej szkole sobotniej i angażowała się w działalność Komitetu Parafialnego przy kościele pod wezwaniem Matki Boskiej Częstochowskiej i Świętego Kazimierza na Devonii. Organizuje wycieczki krajoznawczo-pielgrzymkowe dla grupy zaprzyjaźnionych Polaków.

 

 

Włodzimierz Lesiecki

Od 37 lat prowadzi czołowy w Wielkiej Brytanii, a może i poza jej granicami, zespół polskiego folkloru „Mazury". Pieczę nad nim przejął od Ireny Różyckiej. W jednym z wywiadów tak o nim opowiadał: „Występował przed kolejnymi polskimi prezydentami na uchodźstwie oraz dla królowej Elżbiety, a w 1992 roku po raz pierwszy wyjechał do Polski. Okazją był powrót kombatantów do ojczyzny. Zorganizowaliśmy wielki koncert razem z Zespołem Wojska Polskiego na Torwarze, a jednocześnie byliśmy jedyną młodzieżową grupą biorącą udział w defiladzie przed dwoma prezydentami - Lechem Wałęsą i Ryszardem Kaczorowskim. Następnie były występy na wyspie w Łazienkach, na Krakowskim Rynku podczas Światowego Zjazdu Polonii oraz na dziedzińcu w Pucku." Włodzimierz Lesiecki ukończył romanistykę i pedagogikę, był wykładowcą uniwersyteckim, obecnie uczy w liceum. Jest dziadkiem dwóch wnuczek.

Albin Tybulewicz

Wieloletni redaktor naczelny pisma naukowego „Physics Abstracts". Tłumacz i redaktor przekładów naukowych periodyków i książek. W latach 80. był współzałożycielem charytatywnej organizacji „Food for Poland Fund", która przez cztery lata wysyłała do Polski produkty pierwszej potrzeby i żywnościowe wartości kilku milionów dolarów. Członek Rady Programowej Telewizji Polonia. W jednym z wywiadów udzielonych „Dziennikowi Polskiemu" tak deklaruje swoją pasję dla potrzeby istnienia tego łącznika diaspory z krajem: „Chciałbym zadbać o szerszą obecność w telewizji polskiej tematyki związanej ze sprawami Polaków mieszkających poza Polską. Po spędzeniu ponad 60 lat życia w Wielkiej Brytanii mam coś z natury... angielskiego buldoga. Chwyciłem ten temat i będę się go mocno i uparcie trzymał. - Tak, jestem buldogiem i będę walczył o Telewizję Polonię - z niebywałą wiarą mówił w swoim przemówieniu po odebraniu z rąk Heleny Miziniak honorowej nagrody.

Jacek Lipiński

Karateka. „Część trenujących u mnie osób ma ambicje by startować w zawodach, zdobywać medale, walczyć i wygrywać z najlepszymi na świecie. Bardzo to cenię, ale rozumiem też tych, którzy chcą poćwiczyć karate czy kickboxing rekreacyjnie, dla zdrowia. To ważne, że mają ochotę pracować nad sobą, przyjść na salę, poruszać się. I trochę dostać w kość. Bo - jak zawsze podkreślam - sport jest prawdziwą szkołą charakteru." Karate trenuje od 12 roku życia. Wychował blisko dwustu medalistów Mistrzostw Polski w Karate. Od 2002 roku zajęcia prowadzi w Londynie. Jego uczniowie są mistrzami świata w Karate i Kickboxingu. Ponadto jest płetwonurkiem, ratownikiem wodnym, sternikiem motorowodnym i żeglarzem. Lepiej znany wśród młodszej fali emigracji, wzbudził olbrzymią sympatię wśród gości emigracji niepodległościowej. Z wielką satysfakcją wysłuchała jego opowieści o młodzieży, z którą na co dzień pracuje, a która marzy o tym, by walczyć o miano najlepszych karateków świata w biało-czerwonych dresach z orłem na plecach.

Instytucje

Jazz Cafe


Musiało stoczyć opiniotwórczą walkę zanim opiekunowie POSK-u zdecydowali się przed kilku laty zmodernizować wilgotne piwnice ośrodka dla potrzeb klubu jazzowego. To Marek Greliak najmocniej naciskał na celowość stworzenia w polskim ośrodku kultury, ośrodku kultury ponadnarodowej, bo muzycznej. Udało się. Przed trzema laty piwnice POSK-u wróciły do życia, bowiem rozgościł się w niej na dobre, stary a powstający zawsze od nowa, jazz. Ostatnio coraz częściej kawiarnia odstępuje swoją podłogę Scenie Poetyckiej. Wszak Marek Greliak zaakcentował swą obecność pośród osób kształtujących charakter ośrodka , od montowania scenografii do przedstawień, które grano w Sali Malinowej zanim nie zbudowano skrzydła z teatrem. Potem prowadził z kolegą „Łowiczankę", wreszcie szefował Komisji Kultury. A teraz, w godzinach wolnych od pracy, relaksuje się pracując w Jazz Cafe. Czasem nawet jako bileter.

Komitet Budowy Pomnika w Arboretum

„Pomnik zbudowano by świadczył o prawdzie; by złożyć hołd tym, którzy walczyli o wolną Polskę". 19 września 2009 roku w Brytyjskim Arboretum Narodowym odsłonięto pomnik, który powinien był tam stanąć już wiele lat temu. Stanął jednak dopiero u schyłku ostatniego lata i oby stał tam po wsze czasy. Nie byłoby go nadal, gdyby nie determinacja, upór i olbrzymia motywacja grupy ludzi: dr Andrzeja Meeson-Kielanowskiego, Czesława Maryszczaka, płk pilota Andrzeja Jeziorskiego, Barbary Orłowskiej, Genowefy Marzec i przewodniczącego komitetu dra Marka Stelli-Sawickiego, który w imieniu całej tej grupy odebrał nagrodę. „Wszem i wobec i każdemu z osobna wiadomym się czyni, że w dniu dzisiejszym 25 czerwca 2009 roku Akt Erekcyjny i Kamień Węgielny (cegła ze zburzonego domu podczas powstania warszawskiego i kamień z pola bitwy pod Monte Cassino) pod budowę Pomnika Polskich Sił Zbrojnych dla chwały i upamiętnienia Czynu Polskiego Żołnierza w zwycięstwo Aliantów w II wojnie światowej wbudowany został."

Wyróżnieni ludzie i instytucje obrazują fascynującą wielobarwność i wewnętrzną, środowiskową siłę Polonii na Wyspach. Z drugiej strony wskazują na odmienność pasji i powołań, tak różny staż i motywację osiedlenia się tutaj tych ludzi, potem powołania przez nich, wyżej wspomnianych, instytucji. Różnorodność ta niezmiennie znajduje odbicie również na łamach „Dziennika Polskiego".


Oficjalne wydarzenia tegorocznej gali zakończył koncert na dwóch artystów: śpiewaka Piotra Lempy i pianisty Tomasza Lisa, którzy również nie bez znaczeniowego klucza wystąpili w repertuarze Szopena (Rok 2010 mianowano Rokiem Fryderyka Szopena).
Na koniec, w ruch poszły bileciki wrzucone do kosza ślepego losu. Pomarańczowe, białe i zielone numery, każdy za funta. Na stole z wygranymi rozłożyły się odmiennej siły rażenia alkohole; dalej czekoladki, nawet kalendarze, książki cenne dla każdej szanującej się biblioteki oraz zaproszenia do wytrawnych restauracji. Rozdano wszystko, a zanim wybiła godzina 22.00, Sala Teatralna była już prawie pusta.


Autor: Elżbieta Sobolewska  
Źródło: Dziennik Polski
Fot. Rafał Głowa

 

Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska