Nie obyło się bez wpadek, a środki bezpieczeństwa stały się tematem dla satyryków i krytyków republikańskiej administracji George’a W. Busha. W 2002 r. były wiceprezydent USA Al Gore, który dwa lat wcześniej był kandydatem Demokratów do Białego Domu, został wytypowany do lotniskowej osobistej rewizji dwa razy w ciągu jednego tygodnia. W 2004 r. jednego z najbardziej znanych senatorów Edwarda Kennedy’ego nie wpuszczono na pokład, bo komputer oznaczył go jako podejrzanego osobnika. Kilka miesięcy później zawrócono do Wielkiej Brytanii legendarnego amerykańskiego piosenkarza Cata Stevensa, który pod koniec lat 70. przeszedł na islam. Na no fly list trafił nawet w jednym z odcinków bohater kultowej kreskówki Bart Simpson.
Krytycy bezlitośnie wyszydzali też każdy dowód, że rozbudowany system bezpieczeństwa jest de facto dziurawy jak sito. - Użyj skradzionej karty kredytowej i kup bilet na fałszywe nazwisko. Wydrukuj fałszywą kartę pokładową z twoim własnym nazwiskiem. Weź swój prawdziwy dowód i sfałszowaną kartę. Przy pierwszej bramce sprawdzają tylko, czy na obu jest to samo nazwisko, nie będziesz miał więc problemu z przejściem. Następnie podrzyj fałszywą kartę i użyj tej prawdziwej. To prosty przepis, jak dostać się na pokład samolotu, nawet jeśli twoje nazwisko figuruje na czarnej liście - kpił ze środków bezpieczeństwa amerykański ekspert ds. bezpieczeństwa Bruce Schneier.
Rafał Woś, dziennik.pl
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.