MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

14/11/2009 08:33:58

Sukces: Trzeba pukać do każdych drzwi

Sukces: Trzeba pukać do każdych drzwiDziennik Irish Independent określił ją mianem jednego z czołowych fotografów w Irlandii. W lutym tego roku otworzyła własną przestrzeń wystawienniczo-studyjną, D-light Studios, w której organizuje szereg imprez artystycznych. O tym, jak ciężką pracą spełniać marzenia, mówi Agata Stoińska (30 lat).

Jej zdjęcia publikowane były bodaj we wszystkich znaczących magazynach mody na wyspie, współpracowała z najbardziej liczącymi się designerami w Irlandii. Na swoim koncie ma także pracę jako fotosistka na planach filmowych.

 

 

Agata oprowadza mnie po 600 metrach kwadratowych swojego studia. Trudno uwierzyć, że jeszcze rok temu mieścił się tu warsztat samochodowy. Świadczą o tym już tylko rampa dla pojazdów i biały samochód retro, teraz służący za eksponat. Choć D-light istnieje już od dziewięciu miesięcy, Agata opowiada o nim z taką pasją, jakby wczoraj się tu wprowadziła. Taki zapał charakteryzuje osoby, które wiedzą, czego chcą i to realizują.


Aneta Kubas, Polska Gazeta : Jesteś uważana za jednego z najważniejszych fotografów w Irlandii. Jak się zapracowuje na taką opinię?


Agata Stoińska: Po prostu: puka się do każdych drzwi. Dosłownie. I próbuje się wejść w środowisko fotografów, które w Irlandii jest bardzo wąskie. Zaczęłam oczywiście od przygotowania portfolio z fotografiami mody. Dzisiaj jak na nie patrzę, to chce mi się płakać… I zaczęłam odwiedzać agencje modelek, których jest w Dublinie raptem pięć, bo tutaj właśnie te agencje reprezentują fotografów. Zaczęłam od tej, która była najbliżej biura architektonicznego, w którym wtedy pracowałam. Okazało się, że to strzał w dziesiątkę – była to największa i najbardziej licząca się firma. Szefowie pozwolili mi na wykonanie zdjęć próbnych modelek i moja praca się spodobała. Moje fotografie przypadły do gustu ważnym klientom, udało mi się dotrzeć do takich osób, których nie poznałabym w inny sposób. Zanim udało mi się nawiązać poważne kontakty biznesowe, musiałam wykonać naprawdę mnóstwo zdjęć, spędzić wiele pracowitych godzin w studiu. Pomogło mi w tym wiele szczęśliwych przypadków, ale nie byłoby ich, gdyby nie moja ciężka praca.


A.K.: Przyjechałaś do Irlandii w 2003 roku, kiedy dla Polaków był to jeszcze mało znany kraj, a już na pewno nie cel wyjazdów zarobkowych. Jak tu trafiłaś?

 

asdf


A.S.: Cóż, przyjechałam tu do pracy. Było to tak, że w czasie studiów (architektura w Krakowie) wyjechałam na wymianę studencką do USA. Przez pół roku uczyłam się na uniwersytecie w Tenessy, a kolejne sześć miesięcy pracowałam w tamtejszym biurze projektowym (na tyle pozwalała wiza studencka). Tam poznałam smak pracy za godziwe wynagrodzenie. Po powrocie do Polski pracowałam w zawodzie tylko dwa miesiące. Chciałam za wszelką cenę wrócić do Stanów, rozesłałam dziesiątki CV i udało mi się zapewnić sobie posadę – niestety, nie dostałam wizy. I wtedy pomyślałam o Irlandii, rozesłałam maile chyba do wszystkich biur projektowych, których jest tu około 300. I znowu trud i upór się opłacił – odezwał się do mnie właściciel jednej firmy. Przez telefon odbyłam interview i zostałam przyjęta.


A.K.: Jesteś drugą kobietą architektem-fotografem, którą spotkałam w ciągu ostatniego miesiąca. Czy te dwie dziedziny się ze sobą jakoś łączą?


A.S.: To jest tak, że ludzie decydują się na studiowanie architektury i fotografii z podobnych powodów. Obie te profesje łączą sztukę z naukami ścisłymi. Ja miałam zainteresowania artystyczne od najmłodszych lat, jednak mój dom był bardzo poukładany - takie wychowanie dali mi rodzice – lekarze. Nie potrafiłam po prostu oddać się tylko sztuce, artystycznemu stylowi życia. Stąd architektura. Dopiero w czasie studiów złapałam bakcyla fotografowania, pokochałam magię ciemni oraz niezależność i natychmiastowy efekt, jaki daje fotografowanie.


A.K.: Gdy już pracowałaś w Irlandii, część czasu poświęcałaś na fotografowanie na planach filmowych w Polsce. Jak udało ci się pogodzić dwie wymagające prace?


A.S. Praca fotosistki jest niezwykle wymagająca, to zajęcie na 24 godziny na dobę. Wymaga zupełnego poświęcenia się na miesiąc, dwa. Dlatego w tym momencie chyba nie zdecydowałabym się na wyjazd. Jednak cieszę się, że mogłam pracować na planach takich filmów, jak „Pręgi”, „Kochankowie z Marony”, czy ostatnio „Senność”. Jak zwykle, o trafieniu do tego środowiska zadecydował szczęśliwy traf. Koleżanka zaproponowała mi, abym podjęła się wykonania fotosów etiudy studenta szkoły aktorskiej. Ta, niby nic nieznacząca, etiuda okazała się poważnym przedsięwzięciem, w którym grał między innymi Michał Żebrowski. A ten student potem zaprosił mnie do pracy na planie swojego pierwszego filmu długometrażowego – okazało się, że to „Pręgi”...


A.K.: A jak to było z  D-light? To ty znalazłaś studio, czy studio znalazło ciebie?


A.S.: Nie jestem osobą zabobonną, ale wierzę w przeczucia, znaki. Kiedy właściciel pokazał mi to miejsce, od razu się w nim zakochałam.

Polska Gazeta

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 3)

littleflower

230 komentarzy

15 listopad '09

littleflower napisała:

oby wiecej takich pozytywnych osob bylo i artykulow o nich, milo sie to czyta

profil | IP logowane

krunschwitz

528 komentarzy

14 listopad '09

krunschwitz napisał:

Pełen szacunek dla ludzi z pasją.

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska