Rewolucja, czyli seks w wielkiej sieci

***

O ile upowszechnienie środków antykoncepcyjnych pozwoliło kilkadziesiąt lat temu uwolnić seks od ryzyka nieplanowanej prokreacji, to internet zrewolucjonizował nawiązywanie kontaktów. W rzeczywistości przedinternetowej trzeba się było nieźle nagłowić, aby kogoś poznać, zaintrygować, poderwać i zaciągnąć do łóżka. Nawet w miejscach uchodzących za swobodne erotycznie np. dyskoteka trzeba zagadać, zatańczyć, postawić drinka, a i to bez gwarancji sukcesu erotycznego.

Dziś można jednocześnie prowadzić internetowe rozmowy z kilkoma, kilkunastoma osobami dziennie, a nawet jednocześnie. Dawniej dojście do tematyki seksu wymagało przebrnięcia przez wiele innych etapów rytuału godowego. Teraz? Teraz internetowe rozmowy uchodzą za oryginalne, jeśli seksu nie dotyczą dłużej niż 10 minut. Jeśli nawet 1 procent z nich kończy się w łóżku, to przy tej ilości daje oszałamiające wręcz możliwości. Statystyka działa.

Skończyły się czasy romansów biurowych i wstydliwego krycia się po kątach przed koleżanką, z którą na imprezie integracyjnej przytrafił się przypadkowy numerek. Skończyły się czasy hegemonii dyskotekowych bawidamków i drugorocznych bambrów stanowiących podporę szkolnej drużyny koszykówki. W cybernetycznej przestrzeni dominują ci, którzy z nimi przegrywali na szkolnych potańcówkach i stali nieśmiało w kątach patrząc, jak wirują na parkiecie z najładniejszymi dziewczynami w klasie. Albo w ogóle w nich nie uczestniczyli, zaszywając się w książkach. Teraz te książki procentują. Z nawiązką.

Andrzej, lat 42, pracownik wydawnictwa, kawaler, Gdańsk:
- Nie jestem typem faceta, który wyciągnie dziewczynę za rękę z imprezy na szybki seks. Nigdy nie przepadałem za imprezami z alkoholem i parami klejącymi się po kątach. Co z tego, że miałem wiele do powiedzenia, skoro nikt nie chciał słuchać? Uciekałem w świat książek, sam nawet jedną napisałem i wydałem.

Tagi: internet, seks, czat, randka, małżeństwo, kobieta, mężczyzna

wyślij znajomemu

Dodaj artykuł do: