31/07/2009 06:53:33
Beata Grzybowska, 32-letnia mieszkanka Łodzi, rok temu podpisała umowę z bezdzietną parą z Warszawy. Poznała małżeństwo przez agencję Elizabeth z Piaseczna, która pośredniczy w kojarzeniu matek zastępczych z ludźmi pragnącymi dziecka. Za 30 tys. zł zgodziła się wynająć swój brzuch i urodzić dziecko, które genetycznie nie będzie miało z nią nic wspólnego. Wszystko wydawało się proste, jednak w trakcie ciąży łodzianka pokochała dziecko. I chociaż zaraz po porodzie je oddała, teraz mówi z przekonaniem: "Ono jest moje."
Kiedy na początku czerwca opisywaliśmy w DZIENNIKU historię Grzybowskiej, nie chciała podać nazwiska. Nazwaliśmy ją wówczas Bożeną K. Wtedy też oświadczyła, że rezygnuje z walki o dziecko dla jego dobra. Dziś zgadza się pokazać twarz i mówi otwarcie: "Poruszę niebo i ziemię, żeby odzyskać syna." Pomaga jej znana łódzka adwokat Maria Wentlandt-Walkiewicz.
Po przeciwnych stronach staną matka, która urodziła dziecko i biologiczny ojciec chłopca. Zupełnie z boku zostanie za to żona mężczyzny, która teraz wychowuje dziecko jako matka. Kto ma rację w tym sporze? Czyje jest dziecko? Czy ból Barbary Grzybowskiej jest realny? Co będą czuć rodzice chłopca, gdy sąd zdecyduje o jego powrocie do surogatki? A to bardzo prawdopodobne, bo według polskiego prawa matką jest kobieta, która urodziła dziecko. "Ci rodzice żyją w potwornym strachu. Gdyby odebrano im chłopca, doświadczyliby dokładnie tego samego, czego doświadczają ludzie tracący dziecko" - mówi psycholog Małgorzata Ohme.
Do dramatu nie doszłoby, gdyby macierzyństwo zastępcze regulowane było prawem. Ale ciągle nie ma na to zgody. Jarosław Gowin, poseł PO i autor pierwszego projektu ustawy bioetycznej, który jest za jego całkowitym zakazem, mówi: "Ta historia to dowód, jak pilna jest potrzeba uregulowania tych kwestii." Jest przekonany, że sąd powinien przyznać rację kobiecie, która urodziła dziecko.
Etyk i filozof prof. Jacek Hołówka uważa jednak, że racja jest po stronie pary wynajmującej brzuch. "Jeżeli ktoś zawiera umowę, podpisuje dokument, że nie będzie chciał zatrzymać dziecka, a tylko urodzi je i odda, to powinien tego przestrzegać" - mówi. I dodaje: "Polskie prawo jest przestarzałe. Należy je zmienić. Wiem, że są osoby temu bardzo przeciwne. Ale nawet one muszą przyznać, że zaistniała nowa sytuacja, do której w sensie biologicznym i medycznym nie mogłoby dojść 30 lat temu."
W podobnych przypadkach orzekały już sądy w innych krajach. Amerykański wymiar sprawiedliwości w 1985 r. uznał ważność kontraktu zawartego z surogatką i nie pozwolił zatrzymać jej dziecka. Z kolei kanadyjski sąd w styczniu br., rozpatrując podobny przypadek, uznał, że jedynym prawowitym rodzicem dziecka jest biologiczny ojciec. "Brzuch to nie jest garaż do wynajęcia" - przekonuje tymczasem Maria Wentlandt-Walkiewicz. "Umowa to jedno, a żywy człowiek i jego uczucia - drugie. Ta kobieta przez 9 miesięcy nosiła dziecko, była połączona z nim pępowiną, żywiła je. Teraz ma szansę je odzyskać."
Katarzyna Świerczyńska, dziennik.pl
mwp
31 lipiec '09
djprezes napisał:
profil | IP logowane
31 lipiec '09
anna69 napisała:
profil | IP logowane
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...