Kiedy dzięki kampanii Libertasu Traktat Lizboński przepadł w Irlandii, nazwisko Declan Ganley zaczęło się liczyć w Europie. Ale tegoroczne wybory do Parlamentu Europejskiego mogą być łabędzim śpiewem irlandzkiego milionera. Jego paneuropejska, eurosceptyczna partia Libertas, posklecana naprędce w ciągu roku z reprezentantów środowisk prawicowych w 27 krajach Unii, ma niewielkie szanse na odegranie w europejskim głosowaniu znaczącej roli. To klęska Ganleya.
Nawet w rodzinnej Irlandii lidera Libertasu nie chą słuchać. Jego partia może liczyć na 2 proc. głosów. W przewodzonych przez naczelnego eurosceptyka Vaclava Klausa Czechach partia Ganleya lokuje się w sondażach poniżej progu wyborczego. Na 6 proc. poparcia może Libertas liczyć we Francji. Ale to najwyższe notowania. W Belgii i w Niemczech eurosceptykom nie udało się nawet zarejestrować własnej listy kandydatów do PE. Niemieccy kandydaci Libertasu startują więc z listy marginalnej Partii dla Pracy, Środowiska i Rodziny (AUF), wspieranej m.in. przez pisarkę Eva Herman, wsławioną publiczną pochwałą polityki hitlerowskiej III Rzeszy wobec kobiet.
Z kolei we Włoszech Libertas musiałby startować...pod inną nazwą. Ale mieszkańcy Italii popierają Traktat Lizboński, a media rzadko zauważają, że partia Ganleya w ogóle istnieje. W Wielkiej Brytanii ma silną prawicową konkurencję, która przebija Libertas radykalizmem, domagając się - jak Brytyjska Partia Narodowa - wystąpienia Zjednoczonego Królestwa z UE. Jeszcze gorzej jest w Europie Środkowej i Wschodniej. Litewski Libertas szacuje swoje poparcie na...800 osób i w tych wyborach nie startuje. Wniosek bułgarskich eurosceptyków odrzuciła Centralna Komisja Wyborcza. Największym zainteresowaniem mediów Libertas cieszy się w...Polsce, gdzie w kilku konwencjach ruchu uczestniczył gościnnie Lech Wałęsa.
Ale nawet twarz legendy Solidarności nie pomogła eurosceptykom. Wszystko wskazuje na to, że Libertas tonie, a 7 czerwca - dzień wyborów do PE - może okazać się najgorszym dniem w karierze Declana Ganleya.
dziennik.pl, mg
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.