Z jednej strony winę za to ponosi wpływowa kalifornijska senator Dianne Feinstein, od lat lobbująca za ograniczeniem wszelkich ułatwień w podróżach do USA dla mieszkańców Europy Wschodniej. To ona fortelem przeforsowała w Senacie poprawkę wprowadzającą bardziej restrykcyjne przepisy VWP. Z drugiej jednak strony polski rząd w ostatnim czasie mógł zaniedbać sprawę wiz uznając, że i tak jest ona stracona.
Od 1 lipca 2009 r. w programie o ruchu bezwizowym będą mogły uczestniczyć państwa, w których amerykańskie konsulaty odrzucają nie więcej niż 3 proc. wniosków wizowych. W ostatnich latach próg ten wynosił 10 proc. W 2008 r. w Polsce odrzucono tylko 13,8 proc. wniosków, skąd można było wnosić, że jesteśmy już bardzo blisko spełnienia podstawowego warunku uczestnictwa w Visa Waiver Program. Przy restrykcyjnym progu 3 proc. perspektywa ta dramatycznie się oddala.
McCain rozpatrzy sprawę wiz dla Polaków
Wejście owych przepisów jest poniekąd zbiegiem okoliczności, a wszystko zaczęło się od dobrych intencji. W 2007 r. amerykański Kongres reformował prawo chroniące kraj przed działalnością terrorystyczną. Do monumentalnej ustawy o bezpieczeństwie narodowym Improving America's Security by Implementing Unfinished Recommendations of the 9/11 Commision Act of 2007 grupa senatorów życzliwych krajom tzw. "nowej Unii" i sojusznikom w walce na frontach wojny z terrorem chciała ułatwić podróże do USA obywatelom tych państw.
W tym celu uchwalono dodatkową ustawę, reformującą i unowocześniającą VWP. Chodziło w niej o to, żeby usprawnić ten system przez wprowadzenie nowych procedur bezpieczeństwa, od ochrony lotnisk przez zabezpieczenia paszportów, zbieranie danych biometrycznych aż po wymianę informacji na temat terrorystów między Waszyngtonem a stolicami krajów zainteresowanych ruchem bezwizowym. Nakładała ona obowiązki na obie strony - Amerykanie mieli usprawnić swój system i tego samego oczekiwali od partnerów. Od razu też rządy części zainteresowanych krajów ruszyły od pracy i zaangażowały się w negocjacje.