MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

27/05/2009 06:20:30

W ukryciu czekają na sygnał

Terrorysta rzadko kiedy wygląda jak uzbrojony po zęby napastnik z bombą przyklejoną w pasie. Sprawdź – być może jeden z nich mieszka z tobą pod jednym dachem.


Za islam

Nashad mieszkał w Londynie od osiemnastu lat. Jak na człowieka, który spędził tu pół swojego życia, jego dom wyglądał co najmniej dziwnie. Bez mebli, żadnej elektroniki, zamiast łóżka na podłodze gruby koc. W minutę można wszystko spakować i zniknąć bez śladu. Najważniejszą dla niego rzeczą był rozsypujący się stacjonarny telefon. Potrafił siedzieć przy nim dzień i noc i w nieskończoność czekać na jakieś połączenie. Telefony stawiały go na baczność o różnych porach. Z kim i o czym rozmawiał? Nie wiadomo. Za każdym razem mówił do słuchawki po arabsku.

Zgrzytnęło między nami, gdy rozmowa zeszła na politykę. Zostałem skazany na wysłuchanie kazania o imperialistycznej Ameryce, a także wiszącej w powietrzu wojnie w Afganistanie. Już wtedy Nashad nazywał ją wojną religijną. Podkreślał, że za islam jest gotów oddać życie, jeśli tylko Allah go wezwie do siebie. – Zamierzasz jechać na front z karabinem? – dopytywałem naiwnie. Znajomy zbył mnie wymownym milczeniem.

W pamięci utkwiła mi wycieczka do centrum Londynu, gdy w tunelu zgasł nam silnik. Za jego samochodem zatrzymał się radiowóz. Na widok policjanta Nashad zaczął odchodzić od zmysłów. Kulturalny stróż prawa chciał jedynie pomóc w przepchaniu auta. Na odchodne życzył miłego dnia, nie zapytał nawet o dokumenty. – Uff. Całe szczęście, bo nie mam prawa jazdy ani dowodu rejestracyjnego – znajomy zdradził tajemnicę podenerwowania. Podobne przerażenie w jego oczach zobaczyłem później tylko raz, gdy do jego domu wpuściłem mechanika od gazu. Nashad wrócił, gdy ten coś akurat majstrował przy kuchence. W przedpokoju stała rzucająca się w oczy walizka z narzędziami. Nashad już od progu zrobił się histerycznie podejrzliwy, wziął fachowca w krzyżowy ogień pytań. Nim zszedł na ziemię, minęło kilkanaście minut.



Znak na niebie

Dom Nashada opuściłem po tygodniu, w międzyczasie wróciłem do Polski. Nie utrzymywałem z nim żadnego kontaktu. O znajomym z Londynu przypomniałem sobie latem 2005 roku, gdy londyńskie metro zaatakowali terroryści. Przez cały dzień oglądałem kolejne doniesienia BBC, słuchałem raportów o terrorystach i o tym, jak potrafią kamuflować się w otoczeniu zwykłych, uczuciwych ludzi. Na sygnał do ataku potrafią czekać nawet kilkanaście lat. Wtedy przypomniał mi się Nashad. Jego tryb życia i dziwaczność idealnie pasowały do sylwetki zamachowca. Czy mógł być jednym z nich?

Wsiadłem w samolot i przyleciałem do Anglii. Jego telefon milczał. Pukam do jego drzwi w dzielnicy Brixton – w domu mieszka już ktoś inny. – Nigdy tego człowieka nie widziałem – upierał się nowy lokator.

Nie mam pojęcia, gdzie podział się znajomy z Egiptu, ale byłem pewien, że drugim razem baczniej bym go obserwował. Zapewne nie ja jeden.

Równo rok później terroryści planowali detonację ładunków wybuchowych na pokładach samolotów lecących do Ameryki. W tym czasie odwiedził mnie znajomy z USA, zwiedzaliśmy wspólnie Szkocję. Na tydzień wyłączyliśmy komórki, aby nikt nie przeszkadzał nam w podziwianiu Highlandów. O poranku nad naszymi głowami przeleciały nieprawdopodobniej hałaśliwe myśliwce F-16.

– Co to, ćwiczenia wojskowe? – zastanawiałem się głośno. Kolega Patrick nie komentował, ale miał niezbyt zachwyconą minę. Widać było, że męczy go niepokój. Dopiero na drugi dzień znaleźliśmy w sklepie gazety. Krzykliwe czołówki tabloidów informowały o nieudanych próbach zamachów. – Wiedziałem, że dzieje się coś złego – rzucił Patrick. – W dniu 11 września nad moim miastem też krążyły F-16.

Opowiedziałem mu o swojej przygodzie z Nashadem. Nie był zachwycony tym, co usłyszał. – Przecież normalny człowiek tak się nie zachowuje. Trzeba było iść na policję – Amerykanin aż krzyknął ze zdenerwowania.

Może i racja. Tylko czy on sam przed tragedią w WTC mógł wiedzieć, co oznaczają na niebie latające myśliwce?

Tomasz Ziemba, Dziennik Polski
 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska