MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

27/05/2009 06:20:30

W ukryciu czekają na sygnał

W ukryciu czekają na sygnałTerrorysta rzadko kiedy wygląda jak uzbrojony po zęby napastnik z bombą przyklejoną w pasie. Sprawdź – być może jeden z nich mieszka z tobą pod jednym dachem.
Był koniec września 2001 roku, gdy po raz pierwszy wylądowałem w Londynie. Dwa tygodnie wcześniej islamscy terroryści zaatakowali Amerykę i zburzyli World Trade Center. Gdy nowojorczycy z trudem podnosili się po zamachu, po drugiej stronie Atlantyku czuć było  niedowierzanie. Większość Europejczyków widziała płonące wieże tylko na szklanym ekranie. Niezwykłe szczęście mieli sami Anglicy – gotowe były też plany ataku na Wielką Brytanię i tylko natychmiastowa mobilizacja sił Scotland Yardu zdołała je pokrzyżować. Do mieszkańców Wysp nie docierało jeszcze, że prędzej czy później oni sami również zobaczą krew.

Zamierzał je spalić

Jeszcze kilka lat temu beztroskość życia na Wyspach udzielała się niemal każdemu londyńczykowi. – Biedni Amerykanie. To pewnie nie koniec ich kłopotów. Dobrze, że mieszkamy na Starym Kontynencie – podobne słowa chodziły po głowie większości z nas.

Pierwsze kroki w Londynie postawiłem w kierunku dzielnicy Brixton. To tam mieszkał Nashad, u którego miałem zatrzymać się na kilka dni. Imię to nie brzmiało dla mnie nadzwyczajnie, jego narodowość też nie robiła większego wrażenia. – Z Egiptu? No to wspaniale, piękne plaże tam macie – to jedyne, z czym mi się skojarzył nowy znajomy. On sam był bardziej podejrzliwy.



– Nie jesteś przypadkiem ze Stanów? – Nashad zapytał prowokująco, nim postawiłem nogę w jego  mieszkaniu. Zadowolony przeczącą odpowiedzią przekazał zasady obowiązujące w domu. Żadnego alkoholu, żadnej Coca-Coli. Nie wolno przynosić hamburgerów ani jedzenia z McDonalds'a. – No America! – podsumował krótko.

Przez chwilę zastanawiałem się, dlaczego prosił o przywiezienie kartonu papierosów Marlboro, które szpeci etykieta „wyprodukowano w USA”. – Zamierzam je spalić – mężczyzna tylko się uśmiechnął.

Nashad mówił o sobie, że pochodzi z arystokratycznej rodziny. Sprawiał wrażenie uprzejmego, chętnego do pomocy człowieka. Godzinami opowiadał o swojej żonie, bogatej Brytyjce, która go zostawiła i zamieszkała z ich dziećmi w jednej z drogich dzielnic Londynu. Mężczyzna woził mnie po mieście swoim samochodem i podkreślał piękno stolicy. Nalegał, bym zwiedził kiedyś Egipt. O Nashadzie wiedziałem tyle, ile sam o sobie mówił. W socjalnym mieszkaniu nikt go nie odwiedzał. Podobno pracował w opiece społecznej.

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska