Angielskie warsztaty "doktora Śmierć"

"Doktor Śmierć" nieprzypadkowo na swoje zajęcia wybrał Bournemouth. Anglicy nazywają nadmorską miejscowość, w której ostatnie lata życia spędził między innymi J.R.R. Tolkien, "poczekalnią Boga". To bowiem ulubiona miejscowość angielskich emerytów z dużą ilością domów spokojnej starości.

Nie każdy mógł wejść na wykład. Trzeba było mieć co najmniej 50 lat i stwierdzoną ciężką chorobę. A dodatkowo jeszcze zapłacić 25 funtów.

Te wszystkie warunki spełniło około 100 osób. Od lekarza propagującego prawo do eutanazji mogli się dowiedzieć jak w miarę szybko, tanio i bezboleśnie popełnić samobójstwo. Obejrzeli też pożegnania osób, które potem zastosowały się do porad dr. Nitschke.

"Doktor Śmierć", który kieruje organizacją Exit International przedstawił słuchaczom "zestaw samobójcy", w którym można znaleźć tzw. torebkę wyjścia, meksykańskie lekarstwa oraz "pigułki spokoju". By nie popełnić błędu z doborem leków, można użyć maszyny zaprezentowanej przez Nitschkego. Pozwala ona ocenić, czy dobrana dawka medykamentów będzie śmiertelna.

"Społeczeństwo, które zmusza ludzi do życia wbrew ich woli jest okrutne i nieludzkie" - opowiadał Nitschke słuchaczom. "Chcę odejść z godnością. Ludzie mają prawo do prawdy i racjonalnej dyskusji" - tłumaczył się ze swojej obecności 79-letni Edward Gwinnell.

PW, dziennik.pl

Tagi: dziennikpl

wyślij znajomemu

Dodaj artykuł do: