Wiadomości

Świat

04/05/2009 12:29:34

WHO uspokaja i zapowiada pandemię

Światowa Organizacja Zdrowia jest o krok od ogłoszenia pandemii. Co się więc stało z ostatnimi uspokajającymi informacjami wysyłanymi przez WHO? Jej przedstawiciele przestraszyli się, że świat zbagatelizuje grypę zanim uderzy ona w południową półkulę. "Nie powinniśmy być zanadto pewni siebie" - twierdzi Margaret Chan, szefowa WHO.

Ostatnie kilka dni upłynęło pod znakiem uspokajających wieści płynących zarówno z Ameryki Północnej, jak i Światowej Organizacji Zdrowia. Meksyk poinformował, że sytuacja zaczyna się stabilizować, USA, że wirus A/H1N1 nie jest aż tak groźny, jak zakładano wcześniej. "W najbliższych dniach powinniśmy być świadkami stabilizacji, a nawet cofania się epidemii" - dodawał Michael Ryan, dyrektor WHO ds. reagowania na globalne zagrożenie.

Tymczasem inny komunikat wysłała dziś dyrektor generalna tej organizacji Margaret Chan. Według niej podniesienie poziomu zagrożenia do szóstego, czyli ogłoszenie pandemii grypy A/H1N1, to tylko kwestia czasu "Poziom 6 w żadnym wypadku nie oznacza, że czeka nas koniec świata. Trzeba to sobie jasno powiedzieć, bo inaczej ogłoszenie poziomu 6 wywoła niepotrzebną panikę" - upokoiła od razu Chan.

Dlaczego więc WHO zaostrza ton? To przede wszystkim wynik obawy, że po uspokajających informacjach świat "osiądzie na luarach", a wirus zaatakuje nas z nową siłą. "Wirusy grypy są bardzo nieprzewidywalne, bardzo zwodnicze... Nie powinniśmy być zanadto pewni siebie. Nie wolno nam dać wirusowi A/H1N1 okazji do wymieszania się z innymi wirusami. Dlatego jesteśmy w gotowości" - powiedziała szefowa WHO.

"Sytuacja ewoluuje, a wirus się zmienia" - dodała Chan i przestrzegła, że wirus uderzy teraz z pełną siłą w południową półkulę. "Musimy być bardzo ostrożni. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, co się stanie, gdy państwa na południu wejdą w fazę apogeum, co z pewnością nastąpi" - podkreśliła.

Według oficjalnych danych WHO na świecie na grypę A/H1N1 zachorowało w 20 krajach 985 osób. Zmarło 20 chorych - 19 ludzi w Meksyku i jedno dziecko na terenie USA.

PW, dziennik.pl