Dziesiątki katolików zawisły na krzyżach

"Nie robię tego dla pieniędzy czy sławy, to mój własny sposób dziękowania Bogu" - mówił w świetle telewizyjnych jupiterów 48-letni malarz pokojowy Ruben Inaje, który od 1986 roku corocznie poddaje się ukrzyżowaniu. "Wierzę, że Bóg używa mnie jako narzędzia, by pokazać przywiązanie Filipińczyków do niego" - dodał.

Centrum obchodów Wielkiego Piątku na Filipinach była, jak co roku, wieś Cutud, położona około 80 kilometrów od Manili. Tak jest już od ponad 50 lat. W tym roku dało się ukrzyżować tam 11 ochotników. Po przybiciu do krzyża są oni przywiązywani za ręce, a nogi opierają na podpórkach. Potem krzyż jest stawiany. Cierpiętnicy wiszą chwilę, są zdejmowani i odprowadzani do lekarza, który opatruje im rany.

Ale masowe ukrzyżowania to niejedyna atrakcja Wielkiego Piątku w Cutud. Można też wnosić 50-kilogramowy krzyż albo biczować się w procesji.

Takie obchody męki Jezusa Chrystusa miały miejsce jeszcze w czterech róznych miejscowościach. Filipińskie wielkanocne zwyczaje zgromadziły jak co roku tysiące turystów, którzy w atmosferze pikniku obserowali procesje biczowników i cierpienia przybijanych do krzyża ludzi.

Od pół wieku sprzeciwia się takiemu świętowaniu Wielkiego Piątku Kościół. Głosy potępienia płyną zarówno z Watykanu, jak i filipińskiego Episkopatu. Z tego ostatniego jednak są bardzo stonowane. "Zachęcamy tylko wiernych do postu, modlitwy i wyznania grzechów" - mówił dziś rzecznik Epikopatu Pedro Quitorio. "Nie możemy tego powstrzymać, Kościół to nie policja. Takie praktyki jak ta pokazują jednak, ile pracy trzeba jeszcze wykonać, by przekazać prawdziwą wiarę" - dodał.

PW, dziennik.pl

Tagi: dziennikpl

wyślij znajomemu

Dodaj artykuł do: