Silne wstrząsy wtórne. Rośnie liczba ofiar

Wczoraj rodziny ofiar zaczęły żegnać swoich bliskich. W całych centralnych Włoszech rozległy się żałobne dźwięki dzwonów i procesje pogrzebowe ruszyły na cmentarze. Więcej podobnych ceremoni odbędzie się dzisiaj i jutro. Wielki Piątek został ogłoszony dniem żałoby narodowej.

W LAquili wiele budynków jest zniszczonych, zawalił się m.in. akademik. Zginęło w nim co najmniej 6 studentówGalerię
To możliwe dzięki specjalnej zgodzie Watykanu. Wielki Piątek jest bowiem jedynym dniem w roku, kiedy nie odprawiane są msze. Kościół dał jednak dyspensę i Włosi będą mogli odstąpić od tej zasady.

Największą wielkopiątkową mszę żałobną odprawi kardynał Tarcisio Bertone. Wciąż jednak nie wiadomo, kiedy miejsce tragedii odwiedzi papież. Watykan mówi, że stanie się to "po Wielkiej Niedzieli", czyli najszybciej jak to możliwe. Benedykt XVI twierdzi bowiem, że nie chce przeszakdzać w poszukiwaniach ludzi w gruzach miast Abruzji. Dzisiaj do L'Aquili przyjechał za to prezydent Włoch Giorgio Napolitano. Od wczesnego rana głowa państwa spotyka się z mieszkańcami i ratownikami.

A ci nie ustają w wysiłkach. Niestety, od ponad 24 godzin nie wydobyli żadnej żywej osoby. Dziś nad ranem wydobyto za to z gruzów akademika w L'Aquili cztery kolejne ofiary. W sumie tragiczny bilans kataklizmu wynosi 279 zabitych. Minister spraw wewnętrznych Roberto Maroni zapowiedział, że poszukiwania nie zostaną przerwane aż do wielkanocnej niedzieli.

Są one jednak prowadzone w ekstremalnych warunkach. Dziś nad ranem ziemia w Abruzji znów silnie się zatrzęsła. O godz. 1 przeszedł wstrząs o sile 4,3 stopnia w skali Richtera. Nie był na tyle silny, by wyrządzić szkody, ale obudził wystraszonych mieszkańców, którzy nocują w namiotach. Dwie godziny potem ziemia zatrzęsła się z większą siłą - 5,2 stopnia w skali Richtera. Był mocno odczuwalny w Rzymie. Kolejne poranne wstrząsy miały siłę od 3 do 4,6 stopnia.

Wstrząsy wtórne trzymają Włochów w strachu. Większość nie ma jednak gdzie wracać, a gdyby nawet miała, to nie jest w stanie. "Miasto uległo zagładzie i nie sądzę, że kiedykolwiek wrócimy do tego domu. Jest pełene duchów i strachu" - mówił 53-letni Claudio Gaudieri, jeden z 28 tysięcy bezdomnych, nocujących na polach namiotowych i w pobliskich hotelach.

PW, dziennik.pl

Tagi: dziennikpl

wyślij znajomemu

Dodaj artykuł do: