Polowanie na gwałciciela w internecie

21-letnia dziewczyna wracała wieczorem z pubu w brytyjskim miasteczku Sale w hrabstwie Greater Manchester. Do domu miała zaledwie 1 kilometr. Jej chłopak wyszedł jej naprzeciw, mieli się spotkać w połowie drogi. Kiedy dziewczyna spóźniała się, mężczyzna zaczął jej szukać. 45 minut później znalazł swoją narzeczoną zapłakaną za żywopłotem, gdzie zwyrodnialec najpierw brutalnie ją zgwałcił, a potem zostawił, skuloną ze strachu.

Policja rozpoczęła poszukiwania oprawcy. Ale mijały miesiące, a gwałciciel nadal cieszył się wolnością. Wściekły na opieszałość policji zrozpaczony chłopak założył na portalu Facebook grupę "Znajdź gwałciciela z Sale". Po raz pierwszy serwis społecznościowy został użyty do poszukiwania przestępcy.

"Zgwałcona kobieta to moja dziewczyna. Po rozpaczliwych poszukiwaniach znalazłem ją w okropnym stanie, w którym zostawił ją ten potwór. Proszę wszystkich o pomoc w doprowadzeniu tego chorego zboczeńca przed sąd" - napisał na Facebooku narzeczony ofiary.

Błyskawicznie na jego apel odpowiedziało ponad 5 tys. osób. Ludzie zaczęli wymieniać się informacjami. Ktoś widział tamtego dnia kogoś podobnego do rysopisu. Twórca grupy umieścił na stronie zdjęcia z kamery przemysłowej, która zarejestrowała podejrzanego. Ktoś inny podał nawet nazwisko mężczyzny. Wskazanym w sieci człowiekiem poważnie zainteresowała się policja.

Ale funkcjonariusze przestrzegli chłopaka zgwałconej dziewczyny, żeby usunął ze strony zdjęcia podejrzanego. Policja próbuje powstrzymać cyberpolowanie na zwyrodnialca, bo boi się że niektórzy samozwańczy detektywi mogą być skłonni do wymierzenia mu sprawiedliwości, zanim schwytają go organy ścigania.

"Powiedzieli mi, że strona może przeszkodzić w rozprawie sądowej. Ale jak go nie złapią, to nie będzie żadnej rozprawy" - stwierdził wściekły narzeczony ofiary. "Ona była w okropnym stanie kiedy ją znalazłem. Nigdy nie zapomnę tej strasznej chwili. Ten zły, niebezpieczny człowiek jest wciąż na wolności, a oni przez ten cały czas niewiele zrobili" - mówi rozżalony chłopak. Jego dziewczyna wciąż boi się wychodzić wieczorem z domu i nie może normalnie pracować. "Kto wchodzi na policyjną stronę? Mogli bardziej rozpropagować tę sprawę. A ja pokazałem zdjęcie [gwałciciela] dużo większej liczbie ludzi. Teraz mi mówią, żebym je skasował. To tak, jakby on miał większe prawa niż moja dziewczyna. A to ona cierpiała" - oświadczył wściekły mężczyzna.

Ale rzecznik policji w Manchesterze broni kolegów, którzy nakazali usunięcie zdjęcia z Facebooka. "Internet to pole minowe. Musimy być bardzo ostrożni, czy publikując w nim, nie naruszamy prawa" - oświadczył.

Sto lat temu, kiedy trzeba było złapać przestępcę, cała wieś brała widły i łopaty i robiła obławę na poszukiwanego. Czasy się zmieniły, a obława nie wyszła z użycia. Teraz jest wirtualna, a podejrzanego zboczeńca ścigają tysiące ludzi. Nie wolno tylko zapomnieć, że bandyta jest jak najbardziej prawdziwy.

mg, dziennik.pl

Tagi: dziennikpl

wyślij znajomemu

Dodaj artykuł do: