Runął czeski rząd

"Jeśli rząd nie przetrwa głosowania i jeśli okaże się niemożliwe stworzenie nowego gabinetu bez poparcia Partii Komunistycznej, wtedy Obywatelska Partia Demokratyczna poprze zarządzenie przyśpieszonych wyborów, latem tego roku" - mówił przedwczoraj czeski premier.

Analitycy oceniali szanse na odwołanie trójpartyjnego rządu na 50 proc. Opozycja miała co prawda przewagę w liczbie posłów, ale nie było pewne, czy wszyscy dotrą na głosowanie. Tak stało się m.in. w 2007 r., kiedy pod nieobecność dwóch posłów socjaldemokracji udało się przegłosować powstanie rządu Topolanka. Tym razem udało się zebrać wystarczającą liczbę głosów.

Poza klubami Czeskiej Partii Socjaldemokratycznej (CSSD) oraz Komunistycznej Partii Czech i Moraw (KSCM) za odwołaniem rządu głosowali dwaj deputowani kierowanej przez Topolanka Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS) i dwie byłe posłanki współtworzących koalicję rządową Zielonych. W ten sposób wotum nieufności uzyskało wymaganą bezwzględną większość 101 posłów 200-osobowej Izby.

Liderzy Unii Europejskiej obawiają się, że dymisja rządu wywoła zamieszanie w czeskiej prezydencji UE i stworzy zagrożenie dla traktatu z Lizbony, którego nie ratyfikowała jeszcze izba wyższa czeskiego parlamentu.

Jednak przywódca Partii Socjaldemokratycznej Jiri Paroubek zapewniał, że nawet w przypadku przegłosowania wotum nieufności opozycja pozwoli Topolankowi na pozostanie na stanowisku do końca czerwca - czyli do zakończenia czeskiego przywództwa w UE.

Odwołanie Topolanka to pierwszy przypadek obalenia rządu przez parlament w powojennej historii Republiki Czeskiej.

ak, pw, dziennik.pl

Tagi: dziennikpl

wyślij znajomemu

Dodaj artykuł do: