Zmarła Jade Goody

"Moja piękna córka spoczywa w pokoju" - powiedziała dziś nad ranem matka Jade, Jackiey Budden. 27-letnia gwiazda telewizyjnego show zmarła tuż po godz. 3 w swoim domu w Upshire. Od razu w jej domu zaczęli się pojawiać goście z kondolencjami. Rano głos zabrał też premier Gordon Brown. Powiedział, że jest "głęboko zasmucony" śmiercią tej "kobiety odważnej zarówno w życiu, jak i śmierci".

W momencie śmierci przy boku Goody stała najprawdopodobniej nie tylko rodzina. Miała tam także być kamera stacji "Living TV". To właśnie jej Goody sprzedała prawa do własnej śmierci. Stację możliwość sfilmowania jej ostatnich chwil i pogrzebu kosztowała milion funtów.

Jade sprzedała swoją śmierć dla dobra swych dwóch małych synów. Na konto kilkulatków trafi też 700 tysięcy funtów, które "OK! Magazine" zapłacił za sesję zdjęciową ze ślubu gwiazdy. Kilka miesięcy temu wyszła ona za Jacka Tweedego.

Choroba Goody od samego początku była historią medialną. Wielka Brytania usłyszała o niej w trakcie 3. edycji programu "Big Brother" w 2002 roku. Zasłynęła w niej wieloma skandalami. Popisywała się niewiedzą i dziecięca otwartością w zadawaniu najprostszych pytań. Miała być też pierwszą uczestniczką programu, która uprawiała seks na wizji. W końcu publiczność rozpalił jej konflikt z indyjską gwiazdą, którą rasistowsko obrażała, karząc jej wynosić się "tam, skąd przyszła".

Tak zaczęła się jej medialna kariera. Goody nie schodziła z pierwszych stron tabloidów. Zaskoczyła też wszystkich, kiedy wystąpiła w indyjskiej wersji programu "Big Brother". W jednym z pierwszych odcinków przeprosiła wszystkich za swoje rasistowskie uwagi. Kilka dni później odebrała na wizji telefon od swojego lekarza i dowiedziałą się, że jest chora na raka szyjki macicy.

Jej walkę z chorobą przez wiele miesięcy obserwowała cała Wielka Brytania. I tak zostanie pewnie zapamiętana. Nie jako kontrowersyjna gwiazda "Big Brothera", ale jako młoda kobieta, która do końca walczyła o życie i szczęście, także rodzinne. "Była bardzo, bardzo odważną dziewczyną, która nie dała się śmierci, tak jak nie dała się życiu - działała na pełnych obrotach z ogromną odwagą" - mówił Max Clifford, pisujący dla brytyjskich tabloidów.

"Jej odważna walka ze złośliwym nowotworem skupiła na sobie ogromną uwagę mediów i rozbudziła społeczną świadomość tej choroby. Zachęciła tysiące kobiet do poszukiwania informacji o tym, jak się uchronić przed rakiem szyjki macicy. Podniesienie świadomości o wadze profilaktyki to był wielki dar jej ostatnich miesięcy" - mówił szef narodowych badań nad rakiem Harpal Kumar.

PW, dziennik.pl

Tagi: dziennikpl

wyślij znajomemu

Dodaj artykuł do: