Amrozi bin Nurhasyim przyjął wyrok spokojnie – jego twarz nie wyrażała emocji. Wcześniej mówił, że nie boi się śmierci. Przekonywał, że zginie jak męczennik, a za nim pójdą miliony. Decyzja sądu wywołała aplauz publiczności w sądzie i na zewnątrz. Amrozi odwrócił się ku temu tłumowi i krzyknął dwukrotnie "Allah Akbar" (Bóg jest wielki), wyrzucając w górę zaciśnięte pięści.
Skazany jest jednym z trzech braci aresztowanych w związku z zamachem na Bali. Miał kupić materiały wybuchowe i mały samochód ciężarowy wykorzystany w ataku. Australijskie media nazwały go "uśmiechniętym zamachowcem" po tym, jak aresztowany uśmiechał się do kamer.
41-letni mężczyzna zaprzeczył jakoby atak był dziełem zbrojnego ugrupowania muzułmańskiego – Dżemaja Islamija, które jest podejrzewane o powiązania z Al-Kaidą Osamy bin Ladena. Podkreślał jednak w zeznaniach, że zamach miał pozytywne skutki. Jego zdaniem, zachęcił ludzi do powrotu do religii i osłabił szkodliwy wpływ zagranicznych turystów na życie miejscowych.
Podczas przewodu sądowego wysłuchano 40 świadków – tych którzy przeżyli zamach. Procesy innych oskarżonych odbywają oddzielnie.
Dwie bomby zabiły w październiku 2002 r. głównie zagranicznych turystów. Wśród 200 ofiar było: 88 Australijczyków, 23 Brytyjczyków, 9 Szwedów, 7 Amerykanów, 6 Niemców i 4 Holendrów.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.