Prawdziwa IRA nie żałuje Polaka

Odpowiedzialność za zamach Prawdziwa IRA - odłam Irlandzkiej Armii Republikańskiej, który kontynuuje walkę z Brytyjczykami - wzięła na siebie w niedzielę wieczorem. Do dublińskiej redakcji "Sunday Tribune" zadzwonił członek oddziału organizacji z "południowego Antrim" z telefonicznym oświadczeniem.

"Rozmówca nie wyraził skruchy z powodu ataku na brytyjskich żołnierzy, bo nadal okupują oni Irlandię. Nie przeprosił również za ostrzelanie dostawców pizzy, którzy służą Brytyjczykom i przez to są kolaborantami" - napisała gazeta.

W sobotnim zamachu na koszary w Antrim zginęło dwóch żołnierzy. Zamachowcy ranili także dwóch żołnierzy i dwóch dostawców pizzy, w tym Polaka. 31-letni Marcin przeszedł tego samego wieczora poważną operację i w stanie krytycznym leży w szpitalu.

Atak na koszary Massereene potępiły tymczasem wszystkie północnoirlandzkie siły polityczne. "To był atak na proces pokojowy. Sinn Fein musi być konsekwentna. A logika naszych działań jest taka, że wspieramy policję w jej pogoni za tymi, którzy przeprowadzili atak" - powiedział Gerry Adams, lider Sinn Fein - dawnego skrzydła politycznego IRA. Ta pogoń trwa, ale policja nie może się na razie pochwalić żadnymi sukcesami.

Także byli członkowie organizacji walczącej o oderwanie Irlandii Północnej od Wielkiej Brytanii pospieszyli ze słowami potępienia. "Byłem członkiem IRA, ale ta wojna już dawno się zakończyła. Ludzie odpowiedzialni za ten incydent wyraźnie dają do zrozumienia, że chcą jej wznowienia. Odmawiam im do tego prawa" - powiedział członek lokalnego rządu Martin McGuinness - dawny dowódca IRA w Londonderry.

dziennik.pl

POLECAMY

Nowość! Brytyjski kodeks drogowy po polsku!:
http://www.mojawyspa.co.uk/prawojazdy