25/02/2009 23:41:56
W tegorocznym badaniu polski pokonał dwa najpopularniejsze dotychczas na Wyspach języki emigrantów - Pundżabi i Urdu, którymi posługują się Hindusi i Pakistańczycy. Jeszcze w 2007 roku wydział edukacji przy szkockim parlamencie doliczył się ponad 3,3 tysięcy uczniów z Polski. Stawiało to naszych rodaków na czwartym miejscu na liście najliczebniejszych narodowości, zaraz po Szkotach, Hindusach i Pakistańczykach. Ale przez następne dwanaście miesięcy liczba polskich uczniów zwiększyła się o jedną trzecią, czyli o tysiąc trzysta. Wyniki te są o tyle zastanawiające, że według szkockiego rządu masowy napływ polskich emigrantów dawno już się skończył.
"Polskich dzieci jest tak dużo na tle szkockich, bo kraj ten boryka się z niżem demograficznym, a to oznacza, że co roku coraz mniej uczniów zaczyna naukę w szkołach. Z kolei wiele polskich dzieci, które przyjechały na Wyspy ze swoimi rodzicami kilka lat temu, teraz właśnie wkroczyło w wiek szkolny" - tłumaczy jeden z autorów badania, Tom Whittles.
Mirosława Kyc, socjolog i założycielka polskiej szkoły sobotniej w Motherwell niedaleko Glasgow przyznaje, że taka liczba małych Polaków może powodować pewne problemy dla systemu edukacyjnego. "W niektórych szkołach w moim regionie na dwustu uczniów ponad pięćdziesiąt to dzieci z Polski. Część z nich nie mówi dobrze po angielsku, bo bezpieczniej czuje się we własnym gronie. Nie pomaga też to, że wielu rodziców nie radzi sobie z językiem" - mówi Kyc.
Polska socjolog, która jest mamą pięcioletniego syna, opowiada, że w Szkocji język polski stał się popularny także wśród dzieci z innych krajów, np. z Afryki czy Azji. "Zauważyłam, że uczniowie z emigranckich rodzin lepiej dogadują się z rówieśnikami z Polski. Może dlatego, że też są tu w pewnym sensie obcy. Zauważyłam na przykład, że na kursie angielskiego, który kiedyś prowadziłam, mały chłopiec z jednego z krajów afrykańskich lepiej mówił po polsku niż po angielsku".
Kilka miesięcy temu Szkocję obiegła informacja o otwarciu w największych skupiskach Polonii czterech szkół codziennych. Według pierwotnego planu Konsulatu Generalnego w Edynburgu, szkoły, w których uczyliby polscy nauczyciele, byłyby przedłużeniem już istniejącej sieci szkółek sobotnich. Uczniowie z Polski, a także ich przyjaciele z innych krajów, mogliby się tam spotykać po lekcjach w szkołach publicznych na zajęcia z polskiego, historii czy geografii.
"Dzieci zapominają, jak poprawnie mówi się po polsku. Potrzeba nam prawdziwej szkoły, gdzie uczniowie mają konsultacje także w tygodniu i uczą się według programów, które przerabia się w Polsce. Być może część z nas za jakiś czas wróci do kraju" - mówi Agnieszka z Aberdeen, mama 10-letniego Jacka.
Jednak nie wszystkim Polakom ten pomysł się podoba. Ci, którzy mieszkają w Szkocji od wielu lat argumentują, że emigranci powinni integrować się z miejscowymi, a nie tworzyć zamknięte środowisko. "Moja córka mówi płynnie po angielsku i polsku. Ma przyjaciół z Japonii, Szkocji czy Włoch. Nie chciałabym jej zabierać takich doświadczeń i kazać przebywać tylko wśród Polaków" - mówi 35-letnia Wioleta, mieszkanka Edynburga.
Aleksandra Kaniewska, dziennik.pl
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...