Niemieckie dowcipy o kryzysie

"Dzisiaj banki są szczęśliwe, kiedy ktoś je obrabuje. To znaczy, że jeszcze mają pieniądze."To jeden z wielu dowcipów o kryzysie gospodarczym, które królowały w tegorocznym karnawale. Niemcy postanowili pokonać kryzys, obracając go w żart i zagłuszając szampańską zabawą.

Obawy, że recesja w Niemczech - którą niektórzy przewidywali jako najgorszą od II wojny światowej - zepsuje karnawałową zabawę, okazały się płonne. Miliony naszych zachodnich sąsiadów uznały karnawał za świetny sposób na zapomnienie o zwolnieniach, obniżkach pensji, fatalnych danych giełdowych, bankructwach i planach ratunkowych, którymi media bombardują ostatnio społeczeństwa Europy. Za to bankowcy stali się wdzięcznym tematem dowcipów.

"Nie wierzę już mojemu bankowi. Rozmawialiśmy o pożyczce, ale ani grosza im nie pożyczę." Sezon karnawałowy pozwala Niemcom - postrzeganym jako naród pozbawiony poczucia humoru - udowodnić, że jest inaczej. Dlatego nad Renem i Łabą szczególnym powodzeniem cieszą się wtedy programy i występy niemieckch komików. "Karnawałowe show ściągają komplety widzów. To nieprawda, że nie mamy poczucia humoru. Lubimy po prostu nieco inny jego rodzaj" - tłumaczy znany niemiecki komik Guido Cantz.

Próbki tego humoru można zobaczyć na trwających do środy paradach karnawałowych. Poukładanych, statecznych Niemców ogarnia w czasie karnawału istne szaleństwo. Kobiety w średnim wieku tańczą na barowych stołach do karnawałowych hitów, a mężczyźni w kostiumach XVIII-wiecznych żołnierzy szturmują urzędy miast.

Jednak globalny kryzys finansowy odcisnął swoje piętno na karnawale. W jednym ze skeczy bankier z walizką pełną pieniędzy ma przejść po linie między dwoma drapaczami chmur. Oczywiście będzie miał pod sobą siatkę zabezpieczającą - utworzoną ze zwykłych ludzi, którzy uratują go przed upadkiem.

mg, dziennik.pl

Tagi: dziennikpl

wyślij znajomemu

Dodaj artykuł do: