MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

18/02/2009 17:49:24

Przypadkowi narzeczeni

Przypadkowi narzeczeniNa emigracji nie tylko szuka się pracy. Szuka się też ludzi. Żaden człowiek, jak powiedział John Donne, nie jest samotną wyspą, potrzebuje innych. Ale na obczyźnie łatwiej o błąd w doborze partnera. Z samotności.

Zaimponowanie niczym

Ania, graficzka z Londynu, przez pierwszy rok pobytu w stolicy nie wiązała się z nikim. Za dużo wrażeń, ciągłe przeprowadzki, nowa praca, która ją cieszyła, nauka. Po jakimś czasie uświadomiła sobie jednak, że w jej życiu zrobiło się miejsce na kogoś jeszcze, że już czas. A poza tym była wiosna. W powietrzu czuć było tę unikalną londyńską atmosferę miejskiego szaleństwa, które wraz z zapachem kwiatów drażniło zmysły. "Wtedy zrozumiałam, że to wcale nie jest łatwe. Spotykam się z ludźmi, mam masę przyjaciół, ale nie ma wśród nich żadnego mężczyzny, z którym chciałabym się związać. Wszyscy korzystają z życia, z pieniędzy, jakie zarabiają, i albo każdy weekend spędzają na obłędnym piciu, albo mają hobby, które wyklucza spędzanie czasu z innymi ludźmi. Chociaż to drugie akurat bardzo szanuję".

 



Jarka poznała u przyjaciół na kolejnej pijackiej imprezie, z której zamierzała wyjść. Siedział spokojnie, nie odzywał się i tym ją zdobył. "Zauważ - nie zbliżyliśmy się do siebie, nie ujął mnie dowcipem, zachowaniem, zainteresowaniami, nic nas nie połączyło poza faktem, że ja chciałam wyjść, a on nie wydawał się szczególnie podekscytowany tym, co się działo" - mówi Ania. "Wystarczyło, że zachowywał się trochę inaczej, a ja byłam naprawdę w nie najlepszym stanie emocjonalnym".

Pokierowała sprawą tak, że zaczęli się spotykać. Tylko nie mieli za bardzo o czym ze sobą rozmawiać. Oglądali razem telewizję. Albo raczej filmy. W soboty chodzili na spacery. Wyglądało to tak - on jechał na rowerze, ona szła obok (chwilowo nie było ją stać na kupno roweru, bo płaciła za szkołę). Czasami odprowadzał ją na przystanek autobusowy albo stację metra. Na rowerze. "A ja i tak się zakochałam" - oznajmiła Ania. "Wiedziałam, że jesteśmy nie tylko różni, lecz że nas kompletnie nic nie łączy, ale był moją ucieczką od rytuałów emigranckiego życia".

Związek się jednak rozpadł. Z taką samą siłą, z jaką się zaczął, czyli po prostu ucichł. Jarek mniej dzwonił, Ania nie zabiegała, choć było jej trochę przykro. Sama nie wiedziała, dlaczego? Jak mówi teraz, była zakochana w samym zakochaniu, w samym fakcie, że nie jest sama. Ale i to przeszło.

Życie z małżem

Lena należy do osób, które błyskawicznie się integrują, dlatego też szybko zakochała się w Angliku. Z wzajemnością. Oczywiście angielskie zakochanie jest inne od słowiańskiego. Jest bardziej stonowane, niewylewne. Emma Thompson powiedziała kiedyś, że życie z jej mężem to jak życie z małżem. Czasem się skorupa otworzy, ale bardzo rzadko.

Taki był też Anglik Leny. Bardzo wesoły - fakt. Sarkastyczny i dowcipny, kiedy przychodzili do Leny znajomi, zawsze był duszą towarzystwa, tryskał humorem. Gdy zostawali sami, zapadał się w sobie. "Poznaliśmy się na jakiejś imprezie, spodobał mi się. Umówiliśmy się na drinka następnego dnia, po wieczorze bolały mnie mięśnie twarzy od śmiechu. John ma nieprawdopodobne poczucie humoru. Poczułam, że będzie mi w życiu weselej, jeśli będziemy się spotykać. Ale nie jest, bo John jest bardzo skryty, poza tym wszystko obraca w żart. Może bym to zniosła, gdyby nie to, że on o mnie w ogóle nie zabiega! Nie jest szarmancki, nie dzwoni do mnie? Bardzo mi z tym źle, bo mój poprzedni chłopak, z którym się rozstałam, właściwie sobie mnie wychodził, zawsze wszystko się działo z jego inicjatywy".

"Polki są wychowane zupełnie inaczej niż Brytyjki. Są bardziej pasywne. Czekają na rycerza. Często wchodzą w związki nie dlatego, że kochają, tylko dlatego, że ktoś za nimi chodził, że jest taki dobry, nie zwracając uwagi na wspólne zainteresowania czy inne więzi. Brytyjki są kulturowo nastawione inaczej" - tłumaczy psycholog Alexandra Piotrowska - "szybko wyciągają wnioski - nie wyszło w jakiejś relacji, trzeba szukać dalej. Takie shopping around".

 

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 5)

tordis

6 komentarzy

20 luty '09

tordis napisała:

Przyjechalam sama, moj owczesny dojechal pozniej. Nie spodobalo mu sie tutaj, chcial wracac, ja nie. Zabilo nas wspolne mieszkanie, odpowiedzialnosc, obowiazki. Potem nie chcialam niogo, zamierzalam pobyc sama, pocieszyc sie samotnoscia. I nagle pojawil sie Ktos, kto wywrocil moje zycie do gory nogami. Jestesmy razem juz 3 lata - moze sekret tkwi w tym, by miec ze soba cos wspolnego? Bo bycie z kims tylko dla zabicia samotnosci nigdy nie konczy sie dobrze. Z moim L. mamy sporo wspolnych zainteresowan (to one nas polaczyly), dobrze nam razem. I mysle, ze tak juz zostanie.

profil | IP logowane

TYSZANKA

1 komentarz

19 luty '09

TYSZANKA napisała:

zgadzam sie ze nikt nie chce byc sam.wyspa jest czym specyficznym...wiele zwiazku sie tu rozpada,wkrada sie monotonnia.czlowiek szybciej dojrzewa.zycze wszystkim szcescia w odnaleznieniu drugiej polowki.poznalam swojego chlopaka na portalu randkowym.pomimo tego ze dzieli nas 210 km,jestesmy razem.juz w sobote jade do niego..czas pokaze jak to bedzie.na dzien dzisiejszy JETESMY ZWARIOWANIE ZAKOCHANI SZALENI!!!I JESTESMY GOTOWI NA WIELEEEE!!!!GLOWA DO GORY RODACY!!!NIKT NIE CHCE BYC SAM-NA KAZDEGO PRZYJDZIE PORA:)POZDRAWIAM

profil | IP logowane

Slowianka

27 komentarzy

18 luty '09

Slowianka napisała:

"W soboty chodzili na spacery. Wyglądało to tak - on jechał na rowerze, ona szła obok (chwilowo nie było ją stać na kupno roweru, bo płaciła za szkołę)." :-))))

profil | IP logowane

krakn

1080 komentarzy

18 luty '09

krakn napisał:

no z tymi anglikami tak coś jest...
kiedyś jedne z naszych znajomych po spędzonym popołudniu, nie impreza.
Stwierdził ze jesteśmy tacy naturalnie, gdy nie mamy ochoty to milczymy, gdy coś się dzieje, wybuchamy wręcz okazując emocje, śmiech, radość.
Oni albo w towarzystwie gadają bo tak należy, bo jak się zamilknie to znaczy ze się kogoś nie lubi, a poza tym to tak jak w artykule...
życie z małżem :)
Choć przyznać musimy że wśród nas też bywają troglodyci... czyż nie?

profil | IP logowane

kaarroollcciiaa

280 komentarzy

18 luty '09

kaarroollcciiaa napisała:

Życie w samotności zawsze było i będzie trudne... chociaż do szczęścia nie zawsze potrzeba tej jedynej połówki.Szczęście dają również przyjaciele i rodzina, na którą można zawsze liczyć a nie partner, który przy najbliższej okazji ucieka lub interesuje się kimś bardziej "cool" czy z większym przypływem kasy, która zdominowała życie tych, którzy wcześniej nie mieli a teraz się dorobili.

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska