Awantura o Polaków remontujących brytyjskie okręty

Sprawa jest o tyle głośna, że chodzi o rządowy kontrakt na remonty okrętów Królewskiej Marynarki Wojennej w stoczni Cammell Laird w hrabstwie Merseyside. Szefowie firmy wykonującej remonty zatrudnili do tej pracy Polaków, co doprowadziło do furii miejscowych robotników – czytamy w serwisach liverpoolecho.co.uk oraz dailystar.co.uk.

- Pięciu moich kolegów od grudnia czeka na pracę w stoczni, tymczasem codziennie widzimy Polaków przyjeżdżających busem do pracy. O co tu chodzi? Szefowie tłumaczą się, że nie mogli znaleźć na miejscu fachowców? To jakaś farsa. Czemu nie zatrudnili tych, którym kontrakt się skończył w grudniu? Skoro pracowali, to chyba mają kwalifikacje – mówi jeden z oburzonych brytyjskich bezrobotnych.
 
- To naprawdę przesada. Patrzymy jak dowożą Polaków do pracy, którzy wykonują nasz rządowy kontrakt dla brytyjskiej stoczni. Z tego, co wiem, z 28 członków ekipy tylko 9 osób jest stąd, reszta to Polacy i Irlandczycy – dodaje jego kolega.

Trimline - firma realizująca kontrakt na remonty okrętów – uparcie twierdzi, że próbowała szukać pracowników na rynku lokalnym. Bez zadowalających rezultatów.

Parlamentarzysta Frank Fidel zwrócił się do rządu z żądaniem gwarancji pracy w pierwszej kolejności dla osób mieszkających w pobliżu zatrudniających firm. – Na przykład przy budowie stadionu olimpijskiego w Londynie, pracowników powinno się szukać najpierw przez lokalne biura i agencje pracy. Po pięciu dniach, jeśli nie znajdzie się dobrych pracowników, możnaby szukać dalej na terenie całego kraju – mówi Frank Fidel.

Małgorzata Jarek MojaWyspa.co.uk

wyślij znajomemu

Dodaj artykuł do: