Tylko dla mężczyzn
Strona internetowa mars.sn2.pl to portal dla mężczyzn, który zawiera wszystkie niezbędne porady dla płci męskiej, począwszy od tego „jak schować niechciany brzuszek”, „dopieszczać męską urodę” po porady jak się pozbyć podkrążonych oczu i zakupić najnowsze środki do pielęgnacji ciała. Trudno nie porównać tego do portali, które niegdyś powstawały wyłącznie dla kobiet.
29-letni Michał, pracujący jako menedżer w branży telekomunikacji i mediów w Londynie, jest za dbaniem o siebie, ale do pewnego stopnia przyzwoitości.
– W łazience mam krem do oczu, krem do twarzy, sól do kąpieli i krem do ciała (aczkolwiek tego ostatniego nie chce mi się używać), a w mojej siłowni większość facetów wsmarowuje w siebie po osiem kremów i połowa jest po solarce, z wydepilowanymi klatkami. Pewnie wielu z nich to homoseksualiści, bo siłownia jest na Soho, ale to inna sprawa. Jeżeli się mnie pytasz, czy uważam, że Ferdynand Kiepski powinien być modelem mężczyzny (brudny, gruby, śmierdzący, z piwem w ręku) albo czy wszyscy powinniśmy ładować sterydy jak gubernator Kalifornii, żeby być męscy, to nie, nie sądzę tak. Z drugiej strony znam chłopaka, który na basenie pływa zawsze z deską między nogami, bo nie chce, by mu mięśnie nóg urosły – dla mnie to już przesada w drugą stronę. Ja chodzę na tajski boks i kick-boxing, ale nie uważam, że ktoś, kto w życiu się nie bił, będzie gorszym facetem ode mnie. Każdy niech robi to, z czym się czuje najlepiej – dodaje Michał.
Bo zupa była za słona
Istnieje również polski odpowiednik brytyjskiego Fathers4Justice – organizacja „W Stronę Ojca”, walczący o prawa polskich tatusiów.
Co więcej, pod koniec 2008 roku magazyn „Polityka” opisywał sytuację molestowanych psychicznie i fizycznie mężczyzn. W artykule „Ostre obcasy i mit kobiecej delikatności” doświadczamy nowej, niekoniecznie łagodnej strony kobiet. Podano, że według badań TNS OBOP, przeprowadzonych w 2007 r. na zlecenie Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, przemocy w rodzinie tylko nieco częściej doświadczały kobiety (39 proc.) niż mężczyźni (32 proc.). Wśród osób wielokrotnie krzywdzonych było dwa razy więcej kobiet (14 proc.) niż mężczyzn (7 proc.).
Jak pisze dalej „Polityka”, specjaliści są zgodni, że dręczonemu mężczyźnie trudniej przychodzi wyartykułować problem. I że kobiety częściej niż przemoc fizyczną stosują psychiczny terror, który przecież nie pozostawia siniaków. Krzywdzeni mężczyźni twierdzą, że również dlatego policja niezbyt ochoczo przyjmuje ich zgłoszenia. Wizerunek pobitego i zastraszonego mężczyzny nie istnieje jeszcze w świadomości społecznej, chociaż np. na internetowych forach kobiety przyznają się do różnych form gnębienia partnerów. Często traktują to jako atrybut równouprawnienia: „Dość życia w cieniu, dość spychania do kuchni, dość stałego udowadniania, że jesteśmy debilkami i robotami kuchenno-erotycznymi. Walić tych palantów z plaskacza, aż iskry pójdą!”.
Inne, zaniepokojone własnym postępowaniem, szukają rady: „Kiedyś sama byłam ofiarą przemocy w związku, więc teraz, gdy ochłonę, nie mogę zrozumieć, dlaczego krzywdzę ukochaną osobę. Proszę, pomóżcie.”
Panowie postanowili więc wziąć sprawy w swoje ręce i zaczynają się zbierać pod sztandarem równych praw. – Potrzebna jest kampania społeczna skierowana do mężczyzn, która uświadomiłaby, że nie powinni się wstydzić mówić o przemocy doznawanej od kobiet – uważa Sławomir Mielnik, szef Stowarzyszenia na rzecz Równouprawnienia i Poszanowania Prawa. – Należy przygotować policję i prokuraturę do reagowania na zjawisko przemocy domowej wykraczające poza stereotyp: przemoc domowa równa się mężczyzna.