Gdzie ci mężczyźni, prawdziwi tacy…
Maluje się coraz bardziej ponury obraz dla nowoczesnego rozumienia męskości. W mediach i podczas rozmów słyszy się, że mężczyźni stają się coraz bardziej neurotyczni, są coraz rzadziej spełnieni, traktowani coraz bardziej przedmiotowo. David Becham na billboardach, reklamujący bieliznę Armaniego, mimo że niezwykle atrakcyjny dla większości kobiet (oraz wielu mężczyzn) nie ukazuje siły, męskości czy przewagi, ale przede wszystkim obnażenie własnego siebie i stanowi obiekt pożądany seksualnie.
W Anglii fenomen mężczyzny metroseksualnego jest na porządku dziennym i wielu wyspiarzy jest nawet dumnych z tego, że określani są owym mianem. Wydaje się to idealnym wypośrodkowaniem tego, czego mogą pragnąć kobiety; niekoniecznie macho, wrażliwy, dbający o urodę i nadzwyczajnie szczupły. Nie Vin Diesel, lecz David Beckham. W Polsce nie Mariusz Pudzianowski, ale Olivier Janiak i Krzysztof Ibisz są nowymi obiektami seksu. Z czego wynika chęć panów, aby nadmiernie dbać o swoją urodę, wprawiając czasem nawet swoje partnerki w kompleksy?
28-letni Richard Mitchell, menedżer jednego z londyńskich szpitali przyznaje: – Czuję pewną presję ze strony kobiet i generalnie społeczeństwa, że muszę wyglądać dobrze, lepiej się ubierać, dbać o swoje ciało i włosy, stosować odpowiednią dietę – w wielu przypadkach są to wyznaczniki tego, czy w ogóle znajdziesz kobietę. Już nie wystarczy być umięśnionym, wysokim czy mniej więcej dobrze ubranym. Dbanie o wygląd zewnętrzny jest modne i coraz bardziej akceptowane, a nie jak dawniej, wyśmiewane. W pełni uważam siebie za faceta metroseksualnego i bardzo dobrze mi z tym. Jestem mężczyzną, któremu społeczeństwo przypisuje cechy homoseksualisty, choć mam preferencje całkowicie heteroseksualne. Nowo narodzony mężczyzna metroseksualny może mieć frajdę z zachowywania się jak gej, ale śpi wyłącznie z kobietami – tłumaczy Richard.
W Wielkiej Brytanii metroseksalność wydaje się już normą i nie oznacza to bynajmniej, że mężczyzna taki czuje się zagubiony, a nawet jeśli, z pewnością się do tego nie przyznaje. A jak rzecz się ma w Polsce?
Rzekomymi przedstawicielami mężczyzny metroseksualnego są m.in. Tomasz Kammel, Krzysztof Ibisz czy Oliver Janiak. Jak czytamy w polskich pismach kobiecych, płęc piękna jest zadowolona ze zmian mężczyzn na lepsze i cieszy się, że obecnie panowie przykładają do swojego wyglądu dużo więcej uwagi.
W kraju pojawiają się również bardziej kontrowersyjne sytuacje, które nadal wywołują fale oburzenia i niekoniecznie tolerancyjnych uwag. W maju ubiegłego roku „Głos Koszaliński” opisał historię pewnego zwykłego faceta... tylko w szpilkach. Maciej Raniszweski, 25-letni student Politechniki Koszalińskiej twierdził, że nie jest transwestytą ani gejem, kręcą go kobiety, aczkolwiek uwielbia chodzić w szpilkach po mieście.
– Moim bohaterem i idealnym wzorem przestał być Rambo. I spodobało mi się to tak, że z domu wychodzę tylko w szpilkach. Mam ich 16 par. Czasami zakładam jeszcze spódniczkę – tłumaczy Maciej. I to szokuje. – Wiem, co wielu o mnie myśli: że jestem transwestytą albo wariatem – lekko uśmiecha się Maciej. – Wielkie oczy i uwagi za plecami już mnie jednak nie denerwują. Po nocach nie chodzę do dyskotek czy pubów. Nie lubię. Nie mam też z kim, a poza tym mogłoby to się dla mnie skończyć nieprzyjemnie. Parę razy już oberwałem od „łysych” i wolę ich unikać. Koledzy ze studiów przed pójściem na piwo stawiają warunek: zakładasz trampki albo zostajesz w domu. No i zostaję w domu. Dla zasady. Nie będę ustępował seksistom. Ale zaznaczam, faceci mnie nie kręcą, zdecydowanie wolę kobiety – zapewnia Maciek.