Ważne statystyki
W czerwcu 2008 brytyjskie NHS podało informację o 40-procentowym wzroście w liczbie mężczyzn, którzy zwrócili się do specjalisty z problemem impotencji i innych chorób na tle seksualnym. W tym samym miesiącu byliśmy świadkami publikacji medycznej, która udowodniła, że jakość męskiej spermy po ukończeniu 45 lat sprawia, że prawdopodobieństwo poronienia przez ich partnerkę zwiększa się dwukrotnie. Co więcej, jak donoszą dane NHS, 75 proc. samobójstw w Wielkiej Brytanii popełnianych jest przez męską część społeczeństwa. Mężczyźni również dwukrotnie bardziej narażeni są na śmierć z powodu dziesięciu najbardziej popularnych gatunków raka, w tym raka piersi (300 mężczyzn rocznie). Pomimo że istnieje narodowy program zapobiegania raka piersi czy macicy u kobiet, nadal nie ma odpowiednika owego programu dla mężczyzn (a szacuje się, że jest o 6,7 proc. więcej zgonów z powodu raka prostaty niż raka macicy).
Ponadto mogłoby się wydawać, że to nie tylko biologia integralna stanowi problem dla mężczyzn. Wszystkie troski, które niegdyś przypisywano wyłącznie kobietom, np. nadmierne dbanie o wygląd, zabiegi pielęgnacyjne czy kosmetyczne, ówcześnie spędzają sen z powiek również wielu mężczyznom. W ostatniej dekadzie byliśmy świadkami znacznej transformacji dużej części populacji męskiej – niegdyś staranie się o bycie jak najbardziej męskim i muskularnym zmieniło się w pragnienie bycia wystylizowanym, dobrze uczesanym, wydepilowanym i co najważniejsze, szczupłym, ale broń Boże, nazbyt muskularnym.
Jak podaje miesięcznik „Observer Woman”, sprzedaż środków do pielęgnacji urody dla mężczyzn zwiększyła się w ostatniej dekadzie aż o 30 proc., a o 20 proc. więcej mężczyzn poddaje się obecnie operacjom plastycznym (przede wszystkim zmniejszania zbyt wielkiego biustu, czyli skutku posiadania nadwagi). W związku z tym wzrosła liczba mężczyzn cierpiących na bulimię lub anoreksję. Jak podaje NHS, panuje mylne przekonanie, że są to „kobiece dolegliwości”, aczkolwiek 10 proc. osób cierpiących na choroby związane z odchudzaniem to właśnie mężczyźni.
Muskularny wygląd został zastąpiony wątłym i chudziutkim, niczym z wybiegów światowych pokazów mody.
Bohaterki słynnego kobiecego serialu telewizyjnego „Seks w wielkim mieście” dwoją się i troją w domysłach, spotykając kolejnych mężczyzn: – Czy on jest homoseksualistą czy heteroseksualistą, bo już się pogubiłam? – pyta przyjaciółki Charlotte. – To już nie jest takie proste w tych czasach, moja droga – odpowiada Carrie. – Prawdziwe pytanie, które musisz sobie zadać, to czy on jest gejem heteroseksualnym czy też może heteroseksualnym gejem.
Szalenie intrygujące pytania dotyczą określenia „mężczyzna metroseksualny” – przesadnie dbającego o własny wygląd, nie za grubego i nie za szczupłego, wrażliwego, ale nadal odpowiednio męskiego, szanującego kobiety dżentelmena, posiadającego w sobie odrobinę zimnego drania. Nadal to koniecznie pan domu, zarabiający na rodzinę, od którego jednak wymaga się równie dostatecznej ilości codziennej pracy domowej, bo przecież jest równouprawnienie. Mówimy tu już o czymś więcej niż wrażliwym pięknisiu – mówimy o kobiecym i społecznym ideale, któremu mężczyźni bezskutecznie próbują sprostać.