Zawitała tu także specyficzna grupa, troskliwych Polaków, dbających o dobro ogółu mieszkającego w kraju. Co to oznacza? Mam wrażeni, że ci zatroskani obywatele, wyjeżdżają tylko i wyłącznie po to aby obniżyć w Polsce poziom chamstwa, jednocześnie zapewniając skok średniej krajowej IQ. Ach! Jak jesteśmy im wdzięczni!
Zjawisko buractwa nie jest zarezerwowane dla naszej nacji. To wada dotykająca całą ludzkość i pastwienie się jedynie nad Polakami (powtarzam - niektórymi) jest krzywdzące. Ale mówiąc wprost - piszę te słowa by ludzie, którzy są reprezentantami tytułowego „buractwa" poczuli się urażeni.
Zniewagi jakie oni serwują na co dzień normalnym ludziom, są i tak znacznie poważniejsze od moich, wymierzonych w nich ciosów. Nie oszukujmy się jednak. Oni i tak się nie zmienią, większość nawet nie zrozumie, a Ci których to nie dotyczy skwitują to krótko - mam nadzieję, że uśmiechem (może być i politowania).
Z chamstwem i buractwem jest zasadniczy problem. O ile mieszkając w Polsce, mamy możliwość dobierania towarzystwa wg. własnych upodobań, o tyle na emigracji, lwia część z nas nie ma takiej opcji. Jesteśmy skazani na element różnego pochodzenia. Czy to w pracy, czy w wynajmowanych mieszkaniach. „Filtrowanie" jest w niektórych przypadkach wręcz niemożliwe.
Przeciętny człowiek, już po kilku tygodniach przebywania w domu z takim towarzystwem, albo nie wytrzyma nerwowo, albo zrówna do ich poziomu.
Podwórkowa łacina zastępująca język polski, nęka niestety zarówno Polskę jak i zbiorowości rodaków na wyspach. Droga Patologio Kulturalna! Ludzie normalni, w przeciwieństwie do was, zeszli z drzew dawno temu i wiedzą, iż postawa wyprostowana zobowiązuje do czegoś więcej niż tylko do odżywiania się, wydalania, rośnięcia, oddychania i (niestety w waszym przypadku) rozmnażania się. Pokarmu dla duszy nie dostarczacie w żadnej formie. Przykład? Starsze małżeństwo, w jednym z „polskich" sklepów w Peterborough:
- Bierzemy gazetę?
- -O ku***! Funt! Nie, za drogo.
- - Please, „Wyborowa"
Jest to autentyczna sytuacja. Niestety. Tak samo jak wstyd, który możemy odczuwać gdy wchodząc do lasu ujrzymy pasące się na polanie żubry. Jednakże, nie chodzi o majestatycznych władców puszczy, a jedynie o stosy puszek słynącego z zabawnych reklam, polskiego piwa. Grzybiarze?
Jak mamy czuć się dobrze wśród swoich, gdy okazuje się, że to oni są głównym powodem niezadowolenia? Mając pracę, nie musimy martwić się o przeżycie. Mamy wystarczające środki, aby pozwolić sobie na coś uczącego kultury. Książka, gazeta, jakiś mądrzejszy niż amerykańskie komedie sensacyjne, film. Stać nas i tak naprawdę nie jest to wielki wysiłek. Mądrzy to wiedzą. Buraki i tak się nie zaczerwienią.
El Romano Polacco