Dziecięcy Big Brother oburzył Anglików

Program w założeniu miał pokazać, jak zachowują się dzieci skazane na własną inwencję. Dwadzieścioro dzieci podzielono według płci na dwie społeczności i zamknięto na dwa tygodnie bez rodziców. Dziewczynki i chłopcy sami mieli decydować, co jedzą, kiedy śpią i jak organizują sobie czas wolny. "Chłopcy w przeciwieństwie do dziewczynek kiepsko sobie radzą z gotowaniem i o to toczą bójki. To nie jest projekt komercyjny, rodzice mają pełną świadomość, co się dzieje" - tłumaczą przedstawiciele Channel 4.

Sceptycy są jednak innego zdania. Ich obawy potwierdziły się, gdy w "Boys and Girls Alone" doszło do pierwszych bójek, a jeden z uczestników pogroził drugiemu nożem. Chłopcy podzielili się na rywalizujące ze sobą frakcje. Co więcej część dzieci chodziła przygnębiona i tęskniła za rodzicami. "Te bijatyki niczym się nie różnią od tego, co można zobaczyć na dowolnym placu zabaw" - twierdzili przedstawiciele Channel 4.

Mało kto wierzy już w zapewnienia telewizji, że wszystko odbywa się pod kontrolą psychologów. Większość oskarża stację o to, że nie zawahała się użyć kilkulatków do podbicia sobie wskaźników oglądalności. "Dzieci powinny być chronione, a nie wykorzystywane w celach komercyjnych" - mówił deputowany z ramienia Partii Pracy Denis MacShane.

Michał Potocki, dziennik.pl

Tagi: dziennikpl

wyślij znajomemu

Dodaj artykuł do: