21/01/2009 06:19:09
Gdy porównuję dziewięć miesięcy mojej pracy i jej efekty z efektami pracy Jarosława Kaczyńskiego, który dłużej był szefem rządu, nie mam sobie nic do zarzucenia. Po tym wszystkim dalej trwałem w PiS - lojalnie pokazywałem błędy, jakie popełnia PiS, ale nie atakowałem partii, lecz mówiłem na przykład, że jest skok na spółki Skarbu Państwa - ogromny, beznadziejny, totalne kolesiostwo.
Pan jako premier na to pozwalał?
Nie, absolutnie na to nie pozwalałem. Jedyna rzecz, która się wydarzyła, miała miejsce w PZU i to było wykonane poza moją wiedzą i poza zgodą. Wskazywałem na wszystkie błędy, ale oczywiście najgorszą rzeczą, jaka się wydarzyła w moim przekonaniu, to jednak wykorzystywanie służb do celów nie państwowych, tylko celów politycznych. Ostatnio ciekawy opis zdarzenia z moim przyjacielem Wiesiem Walendziakiem, który był przez wiele miesięcy podsłuchiwany, mimo że nie stawiano mu żadnych zarzutów. Co więcej, szef ABW wydał decyzję o przechowywaniu nagranych materiałów, do czego kompletnie nie miał prawa.
Pana też podsłuchiwano? Pewnie pan dzwonił do Walendziaka.
Myślę, że tak. Mam na ten temat pewna wiedzę i nie będę się nią na razie dzielił. Niemniej to, że część polityków PiS wykorzystywała służby do celów politycznych, było dla mnie ostatecznym powodem, który przechylił szalę i spowodował, że doszedłem do stuprocentowego przekonania, że z czystym sumieniem doprowadzono mnie do tego, że byłem przekonany, że PiS wygrać tych wyborów nie może. I że muszę się przyczynić do tego, żeby PiS dalej nie rządziło, bo zrobi Polsce krzywdę.
Panie premierze, dopytuję: czy po tym, jak przestał pan być premierem, był pan podsłuchiwany?
Mam pewność, że różnego rodzaju służby państwowe pracowały nie zawsze dla celów państwowych. Mam także pewność, że w ramach tej pracy była też brana pod uwagę moja osoba, a zarzutów jeszcze przez jakiś czas stawiał nie będę.
Ponad rok rządzi PO. Był minister sprawiedliwości z PO, komisje śledcze i nic nie znaleziono. Może więc zarzuty, że służby były nadużywane, były tylko polityczną retoryką?
Wszyscy oczekujemy jakichś fajerwerków. Sytuacja, że w normalnym demokratycznym kraju były polityk, a obecnie biznesmen, jest przez wiele miesięcy podsłuchiwany czy nagrywany, jest gigantycznym skandalem. To dowód, że w państwie polskim działo się źle i ten jeden dowód wystarczy, że było źle i dalej tak być nie może.
Pytanie: "Nie ma pan poczucia, że wszystko zawdzięcza PiS?".
Po pierwsze byłem z PiS od samego początku. Współtworzyłem najpierw Przymierze Prawicy, potem Prawo i Sprawiedliwość w każdym wymiarze, chodziłem za kredytem bankowym, podpisywałem weksel. Gdy wyszliśmy z AWS, byłem pierwszym przewodniczącym klubu parlamentarnego PiS. Nigdy nie zabiegałem u Jarosława Kaczyńskiego o jakiekolwiek stanowisko.
Wszędzie byłem wysuwany jako naturalny kandydat - na szefa komisji skarbu, na twórcę programu gospodarczego. To PiS prosiło, bym się tym zajmował. W końcu to Jarosław Kaczyński powiedział, żebym został premierem, a nie ja stałem u jego drzwi i prosiłem o tę funkcję. Bo gdy PiS wygrało wybory parlamentarne, Lech Kaczyński zmniejszył swoje szanse na wygraną w wyborach prezydenckich. Jarosław Kaczyński doskonale to rozumiał i wystawił na premiera człowieka, który jest podobny do Donalda Tuska, który równie dobrze wpisuje się w PO, jak i w PiS. I to spowodowało, że szanse Lecha Kaczyńskiego na prezydenturę znacznie wzrosły. Nie mówię, że to wszystko zawdzięczają mnie - zawdzięczają mi tyle samo, ile ja im.
Jesteście kwita?
Nie mam nieczystego sumienia w tym względzie. Nie trzymam urazy.
Mówi pan, że nie chowa urazy, bo to już historia. Nie możemy jednak pozwolić jako obserwatorzy sceny politycznej, żeby historia nam zostawiała tego typu zagadki. Co się stało, że pan przystał być premierem? W którym momencie zapadła ta decyzja? Wykorzystano pana czy taki plan był od początku?
Nie, myślę, że nie było tak od początku. Moja współpraca z prezesem była dobra. Podejrzewam, że zadziałały dwie rzeczy. Po pierwsze pan prezydent, który nigdy się z tą decyzją nie pogodził i wielokrotnie mi mówił, że chce, by to jego brat Jarosław Kaczyński był premierem. Co więcej, Lech Kaczyński sam powiedział w którymś z wywiadów, że mnie wyrzucił, dlatego że przez tydzień atakowano jego brata, a ja nawet do niego nie zadzwoniłem. Tak jakbym miał dzwonić i głaskać.
Tagi: dziennikpl
wyślij znajomemu21 styczeń '09
dariuszszczecin napisał:
profil | IP logowane
Tanie kursy uk na wszystkie wozki...
Zdobądź uprawnienia uprawnienia na wozek widlowy i zacznij z...
Szukasz pracy ? podnies swoje kwa...
Kategoria uslugi: 1. CSCS - CPCS - IPAF - NPORS - CPC 35H - ...
Szukasz pracy? podnies swoje kwal...
-kurs na operatora KOPARKI CPCS najlepiej platny zawod w ang...
18 ton ciezarÓwka z kierowcĄ i dŹ...
Your hiab ltd Witam nasza firma oferuje transport i u...
Szukasz pracy ? podnies swoje kwa...
Kategoria uslugi: 1. CSCS - CPCS - IPAF - NPORS - CPC 35H - ...
Szukasz pracy ? podnies swoje kwa...
Kategoria uslugi: 1. CSCS - CPCS - IPAF - NPORS - CPC 35H - ...
Szukasz pracy? podnieś swoje kwal...
SZUKASZ PRACY? PODNIES SWOJE KWALIFIKACJE I ZACZNIJ ZARABIAC...
18 ton ciezarÓwka z kierowcĄ i dŹ...
Your hiab ltd Witam nasza firma oferuje transport i u...
Tanie kursy uk na wszystkie wozki...
Zdobądź uprawnienia uprawnienia na wozek widlowy i zacznij z...