02/01/2009 10:44:15
Takiej liczby wezwań szpitale nie zanotowały od sylwestrowej nocy 2000/2001. Wielu witających Nowy Rok Brytyjczyków stało się ofiarami wywołanej alkoholem przemocy. Inni zamarzali na ulicach miast w pijackim transie, jeszcze inni trafili do szpitalu z powodu nadużycia alkoholu.
W niektórych regionach ratownicy przewidzieli, jak będzie wyglądał Nowy Rok na Wyspach i zawczasu ustawili na ulicach "imprezowe autobusy", w których pomagano w mniej poważnych przypadkach. Część telefonów pod numer 999 nie miała związku z wypadkami - ratowników pytano między innymi, czy Nowy Jork leży w Ameryce i która jest tam godzina.
W Essex aresztowano tak wielu pijanych imprezowiczów, że wszystkie 200 tymczasowych cel w mieście zostało zapełnionych. Policyjne samochody musiały odwozić kolejnych więźniów do pobliskiego Kent.
W Walii doszło do tragedii - ambulans przejechał nietrzeźwego balangowicza. W Reading bawiący się Brytyjczycy zdemolowali karetkę, podczas gdy ratownicy pomagali chłopcu, który musiał być odwieziony do szpitala w samochodzie rodziców.
W Londynie ambulans był wzywany najczęściej. Wśród wielu pijackich pomysłów, które dostarczyły pracy ratownikom na zanotowanie zasługuje bitwa na butelki w Chalk Farm.
Do tak wielu krwawych wydarzeń doszło na Wyspach, mimo że 2/3 Brytyjczyków spędzało w tym roku Sylwestra w domowych pieleszach. Badanie przeprowadzone przez jedną z firm ubezpieczeniowych tuż przed 31 grudnia wykazało, że zaledwie jeden na ośmiu mieszkańców Wysp planował bawić się w pubie lub klubie. Na imprezie pod gołym niebem w centrum Londynu zgromadziło się 700 tysięcy ludzi.
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...