02/01/2009 01:37:01
33-letni Piotr G. z Poznania wyjechał do Anglii dwa tygodnie temu. O pracy dowiedział się z ogłoszenia w "Głosie Wielkopolskim", gdzie był podany numer telefonu komórkowego. Zaproponowano mu korzystne warunki - 8 funtów za godzinę i zakwaterowanie. Piotr pożyczył pieniądze na bilet lotniczy, a trzy dni później wylądował w Doncaster w hrabstwie South Yorkshire. Tam czekało na niego dwóch polskich Romów, którzy zawieźli go do domu w Sheffield.
W budynku panowały potworne warunki, mimo zimy nie było ogrzewania, miał spać na rozwalającej się pryczy. Późno w nocy pojawili się inni Polacy. Żalili się, że pracują 7 dni w tygodniu po 10 - 12 godzin, ale nie dostają za to pieniędzy. Czasem tylko po kilka, kilkanaście funtów na jedzenie. "Jeden przez 3 miesiące dostał ok. 130 funtów zamiast kilku tysięcy, które miał obiecane" - mówi Piotr. Na dodatek każdy z robotników musiał już na początku zapłacić 170 funtów, rzekomo za zezwolenie na pracę.
Mężczyzna postanowił natychmiast uciec. Choć nie miał pieniędzy na powrót, poszedł na dworzec w Sheffield. Chwilę po nim zjawili się tam szukający go Romowie. Chcieli go wciągnąć do samochodu, ale gdy zaczął się bronić, dali mu spokój i odjechali. Piotr zadzwonił wtedy na policję, a ta odwiozła go do Konsulatu Generalnego RP w Manchesterze. Nasi urzędnicy kupili mu bilet na autobus do Polski.
Jego przypadek nie jest odosobniony. To, że w rejonie Sheffield, ale także w Bradford, Leeds, Doncaster i Middlesbrough działają gangi polskich Romów, które zwabiają ludzi do Anglii, oferując im dobrze płatną pracę, potwierdza wicekonsul z pobliskiego Manchesteru Szymon Białek. "Praca owszem jest, ale niewolnicza, po kilkanaście godzin dziennie. Polacy mieszkają w straszliwych warunkach - kilkunastu w jednym pokoju" - mówi. Podobne historie opisują nasi rodacy mieszkający w Sheffield. "Znałam chłopaka, któremu udało się wyrwać z rąk Romów. Pracował dla nich przez kilka miesięcy, mówił, że to był obóz pracy. Pracodawcy właściwie w ogóle mu nie płacili. A kiedy próbował szukać pomocy, nikt nie chciał się zająć tą sprawą. W końcu uciekł do innego miasta" - mówi Małgosia, która od dwóch lat pracuje w Sheffield.
Rzeczywiście, brytyjska policja woli nie reagować. Według Polaków, przymyka oczy na takie sytuacje, bo nie chce ingerować w zatargi między obcokrajowcami. Poza tym sami poszkodowani rzadko zgłaszają się na posterunek. Nie znają języka, a czasem boją się nawet opuszczać dzielnicę, w której mieszkają. Zresztą Romowie działają bardzo sprytnie. "Bez przerwy zmieniają miejsce pobytu, gubiąc tropy. Trudno ich namierzyć, bo kupują telefony komórkowe na kartę, a potem szybko ich się pozbywają" - opowiada wicekonsul Białek.
Dlaczego Polacy ciągle wpadają w sidła oszustów?
Jak tłumaczy Ewa Sadowska z fundacji Barka, która od kilku lat pomaga rodakom w Wielkiej Brytanii, wstydzą się oni przyznać do porażki i wolą podjąć każdą pracę, niż wrócić do kraju z pustymi rękami lub co gorsze z długami. Poza tym, jak twierdzi, Polacy nadal przyjeżdżają na Wyspy z nierealistycznymi oczekiwaniami. "Sądzą, że praca będzie czekać na nich już na dworcu. Mają po 20, 30 funtów i w ciągu jednego dnia wydają je na jedzenie, a potem są zupełnie bezradni. Dlatego stają się łatwym łupem" - mówi Sadowska. To właśnie brak pieniędzy i strach hamuje Polaków, którzy wpadli w ręce Romów w Sheffield, przed ucieczką. "Nie mają za co kupić biletu. I boją się wykonać jakikolwiek ruch, bo Cyganie straszą ich pobicie" - opowiada Piotr.
2 styczeń '09
desperado67 napisał:
profil | IP logowane
2 styczeń '09
Korba102 napisał:
Konto zablokowane | profil | IP logowane
2 styczeń '09
Korba102 napisał:
Konto zablokowane | profil | IP logowane
2 styczeń '09
dariuszszczecin napisał:
profil | IP logowane
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...