16/12/2008 06:13:49
"Dziś jest jasne, że tzw. prywatna bankowość dla najbogatszych klientów to czysty chwyt marketingowy, za którym nie idzie lepsza jakość usług. Finansiści lekką ręką inwestują w nawet najbardziej nieprawdopodobne fundusze, bo to nie ich pieniądze, tylko cudze" - tłumaczy w rozmowie z Dziennikiem Martin Weale, dyrektor londyńskiego National Institute for Economic and Social Research. Skutek? Ludzie przestaną ufać finansistom - komentuje Weale.
Skandal wywołał tak wielki szok, że Nicola Horlick, prezes brytyjskiego funduszu inwestycyjnego Bramdean Investments, który sam poniósł poważne straty z powodu Madoffa, uznała wczoraj, że dalsze inwestowanie na rynku amerykańskim jest zbyt ryzykowne. "Amerykański nadzór banków przez lata, może nawet dziesięciolecia, nie wypełniał swoich zadań" - uznała w wywiadzie dla BBC.
W Europie skandal jest szczególnie bolesny dla Santandera - największego banku w strefie euro. Hiszpańska instytucja do tej pory uchodziła za jedną z nielicznych instytucji, które przetrwały bez większych strat kryzys finansowy. Jednak wczoraj okazało się, że Santander bezpowrotnie utracił z powodu Madoffa kolosalną kwotę 2,3 mld euro. Lwia część tych aktywów należała do elitarnych klientów - tych o szczególnie zasobnych portfelach. Największy bank Francji BNP Paribas, który również do tej pory wyszedł bez większego szwanku z kryzysu, przyznał się wczoraj do utraty blisko pół miliarda dolarów. Z kolei jeden z największych banków Wielkiej Brytanii Royal Bank of Scotland, któremu nie dalej jak kilka tygodni temu budżet państwa wypłacił miliardy funtów funduszy ratunkowych - poinformował o zainwestowaniu ponad 400 mln funtów w fundusze Madoffa. Nabrać dał się także Vincent Tchenguiz, jeden z najbogatszych Brytyjczyków. Współpraca z Bernardem Madoffem będzie go kosztowała przynajmniej 60 mln dol.
Jędrzej Bielecki, dziennik.pl
17 grudzień '08
Richmond napisała:
profil | IP logowane
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...