"Telegraph": Aborcyjna turystyka Polek

Zdaniem gazety, tak duża liczba zabiegów, to efekt tego, że w Polsce aborcja jest nielegalna, więc tysiące Polek jeździ na Wyspy tylko w jednym celu - pozbycia się płodu. "Telegraph" podkreśla też, że Polki - jako obywatelki UE - nawet jako pracownicy tymczasowi otrzymują już National Insurance Number, co daje im dostęp do bezpłatnej służby zdrowia.

Wysoko liczba zabiegów jest też spowodowana tym, że na Wyspach obowiązuje przepis mówiący o możliwości dokonania zabiegu nawet w 24 tygodniu ciąży. Tymczasem w większości krajów unijnych, okres ten wynosi maksymalnie 12 tygodni. Gazeta wylicza, że jedna pigułka aborcyjna podawana kobiecie do dziewiątego tygodnia ciąży, kosztuje brytyjską służbę zdrowia około 500 funtów. Sam zabieg dla kobiet w zaawansowanej ciąży to już wydatek podatników rzędu 1600 funtów.

Niewątpliwie do wzrostu liczby zabiegów dokonywanych przez Polki, przyczynia się internet. W sieci można znaleźć dziesiątki stron z dokładnymi instrukcjami na temat aborcji na Wyspach. - Tak długo jak Polki będą miały dostęp do bezpłatnej służby zdrowia, proceder będzie się nasilał. Każda z nich może powiedzieć, że przyjeżdżając na Wyspy nie była w ciąży, a teraz znalazła się w sytuacji bez wyjścia i potrzebuje pomocy - mówi anonimowo jeden z londyńskich lekarzy.

Małgorzata J. MojaWyspa.co.uk

wyślij znajomemu

Dodaj artykuł do: