Brytyjska armia potrzebuje 20 tysięcy rekrutów

Brytyjska armia potrzebuje 20 tysięcy rekrutów, żeby zapełnić stanowiska rannych, chorych i masowo rezygnujących ze służby żołnierzy. Dowódcy alarmują, że ze względu na zwiększony kontyngent w prowincji Helmand w Afganistanie oraz w Iraku wojsko będzie miało poważny problem ze znalezieniem kolejnych 5 tysięcy żołnierzy, których rząd planuje wysłać do Afganistanu.

Ministrowie zapowiadają, że latem przyszłego roku z Iraku wróci do Wielkiej Brytanii 3700 brytyjskich żołnierzy. Jednak dowódcy wojskowi twierdzą, że ten ruch nic nie zmieni. "To kropla w morzu potrzeb" - mówią.

Jedna czwarta spośród 98 tysięcy brytyjskich żołnierzy stacjonujących na linii frontu jest niezdolna do służby z przyczyn medycznych. Pragnący zachować anonimowość przedstawiciel ministerstwa obrony powiedział "Daily Mail": "Żeby zapewnić naszym siłom w Afganistanie potrzebne wsparcie w postaci przygotowanych do walki żołnierzy, musielibyśmy znaleźć co najmniej 12 tysięcy rekrutów. Na każdego żołnierza na posterunku potrzebujemy trzech w spoczynku - jednego na miejscu w bazie, drugiego na ćwiczeniach i trzeciego odpoczywającego. Niedofinansowanie armii powoduje, że przerwa między misjami dla żołnierzy spadła z zalecanych dwóch lat do zaledwie trzech miesięcy. Wielu z nich nie radzi sobie z obciążeniem, jakie niesie ze sobą ciągła obecność na linii frontu. Odchodzą, żeby ratować swoje zdrowie i małżeństwa."

Statystyki wskazują, że odsetek rozwiedzionych żołnierzy z niektórych jednostek, wśród nich brygady spadochronowej, sięgnął już 50 procent. Poseł z ramienia partii konserwatywnej i były żołnierz powiedział: "Żołnierze spędzają zbyt wiele czasu na misjach. Kiedy w końcu wracają do domów, coraz częściej dowiadują się, że ich żony już na nich nie czekają."

londyn.gazeta.pl

wyślij znajomemu

Dodaj artykuł do: