Zawieszenie naszych futbolistów na czele z głównym gwiazdorem reprezentacji za nocny wypad to już tylko bułka z masłem. Trzech panów, kulturalnie, po trzech meczach banicji, znów mogło założyć koszulki z orłem na piersiach. W końcu nerwy trenera Leona też mają swoje granice.
Tymczasem w londyńskiej dzielnicy Acton powołano niedawno społeczną grupę mającą usuwać z miejsc publicznych osoby spożywające alkohol. Tak się składa, że wśród najczęściej notowanych za to przewinienie byli Polacy. Bo pod niebem procenty mają swój specyficzny smak, a i sąsiad nie zrzędzi nad uchem. Po pracy dobra ławeczka jak znalazł. Tyle że stróże prawa zapowiadają, iż pobłażania nie będzie. Uwzięli się na nas, czy co?
Nadchodzą ciężkie czasy. Czy to w Sejmie, czy w parku, czy na olimpiadzie... Czy w Polsce, czy w Anglii. Nigdzie już Polak nie może. W tej sytuacji trudno się dziwić, że w statystykach lecimy na łeb na szyję. Jak ta przymusowa abstynencja się na nas odbije? Ustępujemy miejsca innym, chociaż nie składamy broni, powtarzając powiedzenie barona de Cubertaina, że sam udział się liczy.
//r/
I niech już tak zostanie. Miejsca pracy, przemysł, wzrost stopy życiowej – jest wiele dyscyplin, w których możemy, a nawet powinniśmy konkurować z innymi. I już na trzeźwo odpowiedzieć sobie na pytanie czy to, że polski lekarz, historyk albo inny inteligent zasuwa na budowie, w tartaku czy w pralni gdzieś w Europie to normalne. Czy rzeczywiście to wolny wybór? – tak jak to starają się nam wmawiać rządzący Polską. Czy potężne bezrobocie, jedno z najwyższych, a może najwyższe na Starym Kontynencie, to rzecz normalna? – jak przekonują niektórzy. Takich pytań można zadać więcej – całkiem na trzeźwo.
A swoją drogą patrząc na niektórych przedstawicieli tak zwanej elity nasuwa się nieodparte wrażenie, że wcale nie trzeba pić. Niektórzy po prostu już tak mają...
Piotr Gulbicki, Dziennik Polski
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.