27/11/2008 10:50:48
Nauczyciele z Francis Combe School w Watford, czytając listę obecności, muszą się nieźle nagimnastykować próbując wymówić nazwiska dzieci pochodzących z Polski, Ukrainy, Iraku czy Pakistanu. To właśnie tam pracuje Michał Siewniak, któremu sporo miejsca poświęca lokalna gazeta "Watford Observer".
Michał oprócz angielskiego, zna również włoski i chorwacki. Do Anglii przyjechał z Lublina prawie trzy lata temu. Jego praca polega na pomocy uczniom, których rodzice niedawno przyjechali na Wyspy. Dzieci, nie znając języka angielskiego, mają spore problemy z aklimatyzacją w nowym środowisku. - Kiedy zaczynałem pracę, mieliśmy tu może trójkę takich dzieci. W tej chwili w szkole opiekuje się już całą dwudziestką - mówi Michał. Pod jego opieką są dzieci z Pakistanu, Sri Lanki, Bułgarii, Ukrainy i oczywiście z Polski, ale też uczniowie pochodzący z Francji, Włoch, Nepalu i Iraku.
W ubiegłym roku władze hrabstwa Hertfordshire zatrudniły 244 tłumaczy, którzy razem obsługują ponad 35 różnych języków obcych. Michał w tej grupie się nie znalazł, bo został zatrudniony bezpośrednio przez dyrekcję szkoły w Watford. To nie jedyne zajęcie Michała, który w innej szkole uczy także historii, angielskiego, a nawet prowadzi sekcję tenisa stołowego i koszykówki. Organizuje dzieciom imigrantów także wycieczki do siedziby brytyjskiego parlamentu.
Jednak Michał najbardziej dumny jest z tego, że rodzice obcojęzycznych uczniów zaczynają się angażować w naukę angielskiego swoich dzieci. - Zdarza się, że to rodziców nie obchodzi. Często sami po przyjeździe tutaj nie umieją porozumieć się po angielsku. To wszystko utrudnia im życie, znalezienie sobie pracy czy szkoły dla dziecka - mówi Michał, który podaje przykład dziewczynki z Polski błędnie zapisanej nie do tej klasy co trzeba. Mała nie znała języka i nie wiedziała jak powiedzieć o tej pomyłce władzom szkoły. Michał zorganizował spotkanie z rodzicami dziewczynki i dyrekcją szkoły i wszystko skończyło się szczęśliwie.
Mało tego, Michał zaczął organizować spotkania dla wszystkich rodziców pochodzących z Polski i co tydzień, w szkole, uczy ich angielskiego. - Dzieci po lekcjach idą do domu, a potem do szkoły przychodzą ich rodzice - śmieje się 29-latek. Na spotkaniach omawiane są też codzienne sprawy - jak załatwienie wizyty u lekarza, czy złożenie podania o pracę.
Po prostu nie lubię stereotypów
Michał przyznaje, że denerwują go prasowe doniesienia o Polakach jako złodziejaszkach i kombinatorach. Aczkolwiek zgadza się, że jest pewna grupa imigrantów, którym raczej nie zależy na integrowaniu się z lokalną społecznością. - Po prostu nie lubię stereotypów. To tak, jakby mówił, że wszyscy Anglicy są nieuczciwi, a przecież to nieprawda. Polacy, którzy tu przyjeżdżają, muszą wiedzieć, że warto znać język angielski , chociaż w stopniu podstawowym. To pozwala uniknąć wielu nieporozumień i przykrych sytuacji - dodaje Michał.
Małgorzata Jarek MojaWyspa.co.uk
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...