Co się zdarzyło Baby P?

Kiedy chłopczyk, znany opinii publicznej jako "Baby P" przyszedł na świat w marcu 2006 roku, był tylko kolejnym ślicznym, niebieskookim brytyjskim blondynkiem. Dziś dla całej Wielkiej Brytanii jest sztandarowym przykładem niewyobrażalnego okrucieństwa dorosłych i nieudolności brytyjskich służb socjalnych.

Po 17 miesiącach maltretowania przez matkę i jej kochanków, z beztroskiego cherubinka zmienił się w pokryty bliznami, zmaltretowany wrak małego człowieka. Baby P, w momencie odnalezienia jego ciała - w sierpniu tego roku, miał 8 złamanych żeber, złamany kręgosłup i odcięty opuszek palca. Mimo tego, do swoich ostatnich chwil, chłopczyk się uśmiechał.

Członkowie składu sędziowskiego, przed którym stanęła matka Baby P i dwaj współsprawcy śmierci chłopca, słuchając coraz bardziej tragicznych szczegółów sprawy, nie mogli powstrzymać łez. Przypadek Baby P jest jednym z najbardziej brutalnych i odrażających, jakie kiedykolwiek były rozpatrywane przez brytyjski sąd.




Dzień po dniu

Zaniedbywanie Baby P zaczęło się tuż po jego narodzinach. Matka chłopca od samego początku zostawiała dziecko na długie godziny w łóżeczku, w mieszkaniu socjalnym w Haringey (Północny Londyn). Sama, wiecznie bezrobotna, spędzała czas na przeglądaniu pornograficznych stron w Internecie.

Kiedy Baby P miał trzy miesiące, rozstała się z jego biologicznym ojcem po tym, jak przyłapał ją na romansie z dwoma innymi mężczyznami. Prawdziwa gehenna dziecka zaczęła się, gdy do mieszkania wprowadził się kochanek matki. W czasie, gdy kobieta czatowała w internecie, mężczyzna wymyślał coraz bardziej wyrafinowane tortury dla chłopca. Między innymi tresował go jak psa, albo kręcił na obrotowym krześle do utraty przytomności. Oliwy do ognia dolewał drugi konkubent matki Baby P o skłonnościach pedofilskich, który na kilka tygodni zamieszkał w tym samym mieszkaniu ze swoją 15-letnią narzeczoną. Obaj mężczyźni - zafascynowani praktykami nazistowskimi - tłumaczyli przed sądem, że chcieli tylko "zahartować" chłopca.

wyślij znajomemu

Dodaj artykuł do: