27/10/2008 09:30:32
Gdyby nie te zrządzenia losu, musielibyśmy kupować na czarnym rynku lub stać w kolejkach całe noce. W 1990 roku wielkimi krokami wkroczył do Polski żarłoczny kapitalizm, handel na łóżkach polowych, firmy polonijne w rozkwicie, sprzedaż mięsa rąbanego wprost na ulicy, na pieńku przykrytym gazetą (w centrum Warszawy!), a potem, jak grzyby po deszczu zaczęły otwierać się wielkie supermarkety i poooszło.
Pognaliśmy w odwrotnym kierunku - towaru zatrzęsienie, ale prywatyzacja pociągnęła za sobą zwiększenie cen, również opłat za media, chciało się coraz więcej, bo towary kusiły, a pieniędzy ledwo do pierwszego. Wielu z nas zdecydowało się wyjechać, bo ileż można łatać i kombinować, a stres przy tym jaki! Spotkało nas tutaj wiele dobrego, życzliwi ludzie, praca i stabilizacja finansowa, troszkę się odkuliśmy i odzyskaliśmy spokój. Dom, piesek, wycieczki zagraniczne, a to samochód, a to komputer, żyć nie umierać, jak u Pana Boga za piecem, dobrobyt po prostu. Już byliśmy w ogródku, już witaliśmy się z gąską, a tu gąskę ktoś nagle zapie…,a ogródek nie wiedzieć kiedy chaszczami zarósł. Ja nie wiem jak Wy, ale ja się trochę oszukana poczułam. Przez los dla jasności. Bo przecież nie można nam zarzucić, że nic nie robimy, dla polepszenia stopy życiowej przewróciliśmy do góry nogami całe nasze życie, dopiero co się urządzamy w nowym miejscu, bo cóż to jest 2, 4 lub nawet 7 lat, czy ten cholerny kryzys nie mógł przyjść trochę później, jeżeli w ogóle musiał? No nic, ale już jest i jakoś trzeba się odnaleźć w każdej sytuacji, a Polak potrafi, co jak co, ale żyć w kryzysie to dla nas chleb powszedni,. Tylko jaka decyzja będzie słuszna, zostać tu, czy wracać do kraju? Gdzie kryzys dotknie nas najmniej, czy u siebie, tylko gdzie jest to u siebie? Bo coraz częstsze są przypadki, że ci co powrócili do kraju, nie mogą się tam odnaleźć i wbrew oczekiwaniom, okazało się, że nikt tam na nich z otwartymi rękami nie czeka.
Life is brutal and full of zasadzkas. Każdy musi podjąć takie decyzje, które dla niego będą najkorzystniejsze, nie da się nikomu nic radzić, ani nie pomoże naśladowanie jeden drugiego. Jedyna rada, jaka się w takich czasach nasuwa, a dodam, że jest to rada ludzi starych i doświadczonych w boju, to przysiąść na tyłku, nie wydawać pieniędzy, nie chwalić się nikomu ze swoich planów, wyjazdów, wydatków, zakupów, żeby nie wiem jak to dla was było radosne.
Przede wszystkim nie dzielcie się z Irlandczykami informacjami o zamiarach starania się o domy socjalne, zasiłki, dodatki, dopłaty itp. Po ostatnich cięciach budżetu, całkiem naturalne jest przeświadczenie, że teraz to nawet dla nich nie starcza, a co dopiero dla przyjezdnych. Przecież nie chcemy, żeby oni byli do nas nastawieni wrogo. Trzeba jednak pamiętać, że oni też wiele przeszli, musieli emigrować za chlebem, wciąż przypomina im się o wielkim głodzie, niby nas rozumieją, ale instynkt samozachowawczy jest silniejszy, atawistycznym odruchem jest nieprzyjmowanie do stada kolejnych gęb do wykarmienia w czasach, kiedy dla obecnych członków nie starcza. Niestety kochani, w tej nowej (nie nowej?) dla nas tutaj sytuacji musimy mniej mówić, a więcej robić. Witajcie w ciężkich czasach.
Polska Gazeta
Skup zlomu i metali scrap metal ...
07738821271NAJWIĘKSZY W LONDYNIESKUP METALI KOLOROWYCHPŁACIM...
Simvic-najstarszy skup metali kol...
NAJWIĘKSZY W LONDYNIE SKUP METALI KOLOROWYCH PŁACIMY NAJWYŻS...
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...
Simvic-najstarszy skup metali kol...
NAJWIĘKSZY W LONDYNIE SKUP METALI KOLOROWYCH PŁACIMY NAJWYŻS...
Skup zlomu i metali scrap metal ...
07738821271NAJWIĘKSZY W LONDYNIESKUP METALI KOLOROWYCHPŁACIM...
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...