Richard Wright, jeden z byłych członków słynnej brytyjskiej grupy rocka
progresywnego Pink Floyd, zmarł w poniedziałek po walce z rakiem. Miał
65 lat.
Muzyk zmarł w swoim domu w Wielkiej Brytanii. Rodzina nie chciała podawać więcej szczegółów dotyczących śmierci artysty.
Wright spotkał Rogera Watersa i Nicka Masona w liceum i przystał do założonej przez nich grupy Sigma 6, która przekształciła się w Pink Floyd.
Zmarły był autorem kilku ważnych utworów grupy: "The great gig in the sky", "Us and them" ze słynnej płyty "The dark side of the moon" z 1973 roku.
Wright opuścił Floydów na początku lat 80. i założył nowy zespół. Przyłączył się ponownie do swej starej grupy w 1987 roku przy okazji powstawania albumu "A momentary lapse of reason".
Grupa Pink Floyd rozpoczęła karierę w końcu lat 60., stając się czołowym przedstawicielem psychodelicznego i progresywnego rocka. Zespół kilkakrotnie zmieniał skład i ostatecznie rozpadł się w wyniku wewnętrznych konfliktów w 1994 r.
Grupa została założona przez trójkę studentów School of Architecture Rogera Watersa, Ricka Wrighta i Nicka Masona w 1965 r. Dopiero później dołączył do nich Syd Barrett, który w zespole pełnił funkcję wokalisty i gitarzysty. Jednak w 1968 Syd z powodu postępującej schizofrenii i problemów z narkotykami zostaje usunięty z zespołu a na jego miejsce zostaje przyjęty David Gilmour.
Muzyka Pink Floyd często charakteryzowana jest jako ambitny lub awangardowy rock. Grupa stała się słynna z ambitnych tekstów, solidnie skomponowanej i strukturalnej muzyki, mistrzowskiego wykorzystania dźwięków pozamuzycznych.
Grupa była znana bardziej lub mniej w różnych środowiskach, jednak zaistniała na świecie jako twórca albumu „Dark Side Of The Moon”(1973). To nie był zwykły album, to nie była muzyczka do słuchania w „drodze”, pomimo tego spędziła 730 tygodni (? - co najmniej, w gorącej setce Billbordu). Co istotne, to nie był sukces dla jednego pokolenia słuchaczy, dziś młodzież (oczywiście, nie masowo) poznając albumy Pink Floyd - zakochuje sie w nich. Z opinii krytyków: „Dark Side… - to trudna płyta, gorzkie ponure utwory zachęcające do ucieczki przed pustotą egzystencji, jej jałowością” Jakim cudem coś tak dołująco-pesymistycznego staje się „hitem” wiedział chyba tylko Roger Waters, twórca tekstów „Dark side…”. Wiedział, to by było źle określone - raczej czuł. Nie jest to pierwszy (ale warto na to zwrócić uwagę) tzw „koncept album” - czyli płyta opowieść. Większość następnych będzie miała ten charakter. „Zespół” stał sie znany, na koncerty do sal 2 tysięcznych waliło 10 000 ludzi - a „Pink Floyd” … zapadło w letarg - drobne przedsięwzięcia indywidualne i zbiorowe „spalały na panewce”
Szkoda lecz cóż można na wszystkich przychodzi czas
http://www.youtube.com/watch?v=5OMFiqNA6Ag&NR=1
http://www.davidgilmour.com/gdansk.htm