14/09/2008 20:41:06
Według ostatnich badań do 2012 roku milion młodych Brytyjczyków będzie mieć problemy z otyłością. Frytki z serem, fastfoody, naszprycowane cukrem napoje, alkohol i pozbawiony ruchu i wysiłku fizycznego tryb życia robią swoje. I będzie to już kolejne pokolenie, dotknięte otyłością - grubi rodzice nie uchronią swych dzieci przed otyłością, bo nie będę wiedzieli jak. Rząd brytyjski co prawda zauważył, że problem otyłości robi się coraz bardziej poważny - i nie chodzi tutaj tylko o samopoczucie młodych ludzi, których rówieśnicy o normalnych gabarytach wyzywają od "wielorybów", ale o szerokie i kosztowne następstwa całego problemu.
Bo otyli kosztują społeczeństwo zdecydowanie więcej. Nie chodzi o oczywiste następstwa obżarstwa, jak generowanie coraz większych kosztów opieki zdrowotnej. Zaniepokojeni rozwojem sytuacji brytyjscy samorządowcy spostrzegli, że szkolne ławki zaczynają być za ciasne, trzeba poszerzać drzwi w publicznych budynkach, a nawet przebudowywać krematoria, bo w dzisiejszych przestają się mieścić trumny... Obżarstwo i otyłość zaczyna kosztować coraz więcej wszystkich podatników. Stowarzyszenie brytyjskich samorządowców proponuje, by próbując walczyć z plagą otyłości wśród najmłodszych stosować takie same metody, jakie stosuje się wobec rodziców zaniedbujących swe dzieci. Czyli - jeśli karmisz niezdrowo swą pociechę, nie zapewniasz jej odpowiedniej porcji ruchu, pozwalasz by siedziała przed komputerem lub telewizorem, wcinała chipsy, popijając colą i z dnia na dzień rosła, ale przede wszystkim wszerz - to nie zdziw się, kiedy któregoś dnia pracownicy socjalni zabiorą ci dziecko.
"Zapasione" dzieci trafiałyby do lecznic na wielotygodniowe kuracje, a rodzice mogliby je tylko co jakiś czas odwiedzać, ucząc się jak należy właściwie karmić i dbać o dziecko. Rząd Gordona Browna zauważa problem, chce z nim walczyć, z tym że uważa, że w całej sprawie należy raczej unikać słowa "otyły", zwłaszcza, jeśli chodzi o małych grubasków. Oficjalne pisma, w których rodzice będą informowani o ocenie wagi ich pociech przez lekarzy mają unikać takich właśnie określeń. Słowa "otyły", "gruby" i tym podobne mają być tabu. Zamiast tego - zdaniem rządowych specjalistów - należy stosować nazewnictwo zbliżone do medycznego - niedowaga, waga właściwa czy nadwaga. Eksperci uważają, że "złe" określenie otyłości może spowodować strach rodziców przed odrzuceniem ich dzieci przez kolegów, a co za tym idzie - zignorowanie wyników lekarskich badań.
Aneta Zadroga
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...