09/09/2008 06:19:40
Polak bardzo dotąd wstrzemięźliwy w ocenach poczynań swojego teamu po nieudanym dla niego wyścigu na torze Spa eksplodował: - Mam nadzieję, że zespół zacznie też pracować trochę na moją korzyść, ponieważ ostatnie trzy-cztery miesiące chyba trochę przespaliśmy - skrytykował. I dodał zaraz: - Zespół próbował ostatnio pomóc Nickowi.
Konflikt? Być może to za mocne słowo, ale fakty niepokoją - od zwycięskiego GP Kanady Kubica miał szansę testować bolid BMW na 500 próbnych okrążeniach. Niemiec objechał tych kółek o ponad połowę więcej. Da się to może wytłumaczyć (choć zrozumieć nie sposób) tym, że Nick odstawał formą od Polaka. Notorycznie przegrywał z nim trzecią, najważniejszą część kwalifikacji. Blado wypadł również na przedostatnim wyścigu o GP Europy w Walencji. Jednak już w Belgii pokonał Kubicę i w kwalifikacjach, i w wyścigu. W dość - znów - kontrowersyjnych okolicznościach. I nie chodzi o to, że Niemcowi BMW wymieniło opony na deszczowe, gdy trzy okrążenia przed finiszem chlusnęło z nieba. To była decyzja Kubicy, któremu zepsuło się radio i nie miał pełnej informacji o pogodzie - został więc na zwykłym ogumieniu.
Niepokój budzą wydarzenia podczas drugiego pit stopu. Kubica był obsługiwany przez 12 sekund, inni - w tym Heidfeld - ok. siedmiu. Ta różnica na mecie, przy fatalnych warunkach pogodowych i dramatycznej końcówce, oznaczała stratę trzech miejsc! Kubica mógł być na podium! - o czym sam powiedział na konferencji, pierwszy raz wylewając żale na obsługę. I dodał w wywiadzie telewizyjnym: - Ten weekend pokazał, że trzeba walczyć, i ja walczyłem. A wrażliwsi kibice dopatrywali się nawet w jego oczach łez.
Ci sami kibice dali upust emocjom na licznych forach internetowych. Pojawiła się na nich - wypada podkreślić, że to plotka - informacja, że w ten sposób szefostwo niemieckiej stajni mści się na Kubicy za to, że podpisał nowy kontrakt (to zresztą też niepotwierdzone) tylko na rok. A więc w domyśle, że chce odejść do lepszego zespołu, który dałby mu realne szansę na walkę o mistrzostwo. Absurdalna jest myśl, że drużyna może celowo pozbawiać się punktów i tej teorii zatem nie przyjmuję. Ale już faworyzowanie wewnątrz grupy jednego kierowcy względem drugiego, "nielojalnego", jest możliwe - tak było rok temu w McLarenie, gdzie tak mocno głaskano Lewisa Hamiltona, aż nie wytrzymał były mistrz świata Fernando Alonso i wrócił do Renault.
9 wrzesień '08
krunschwitz napisał:
profil | IP logowane
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...