Anglicy - dużo piją, nie znają się na kuchni

Podalem Ci tylko miejsca gdzie czekasz pol godziny za stolikiem....Dla mnie to wszystko fast foody(kowal moglby robic)tylko ze ONI to nazywaja RESTAURACJA....Kumpel tu pracuje w takiej drogiej rest z sea foodem i tam sie "kucharzy",ale powiedz szczerze...Ile takich jest w UK?W PL byle bar na dworcu jest zdolny wesele z gruba karta przygotowac,nie wspomne o ludziach ktorzy pracuja jak ja kiedys i wynajmuja sie do przygotowywania komus imprez(od strony kuchni).A tu????Zrobilem pare imprez-talerzowka z karty,2 godzinki,kazdy za siebie zaplacil i do domciu....Gdzie swinka pieczona w calosci,gdzie to cale SHOW????o tym mowie....A te pare restauracji ktore podalas to dla bogatych pewnie i wiekszsosc w Londynie:-)Zwykly angol nie pojdzie tam gdzie za obiad za os zaplaci L50....pozdro.Dla MNIE restauracja to takie miejsce gdzie nawet srednio zarabiajacy czlowiek moze pojsc i zjesc cos swiezego,Home Made i smacznie przede wszystkim,gdzie go obsluza Prawdziwi kelnerzy/ki ktorzy wiedza z ktorej strony podac potrawe,z ktorej polac wino,jakie do czego sztucce.Jak w Pl ktos do ryby podaje noz i widelec to to nie restauracja tylko smazalnia ryb w np:Miedzyzdrojach i nikt tam szyldu restauracja nie wiesza.Pozdro

Wlasnie znalazlem, przepraszam troche nie na temat ale ;)
analfabetyzm w UK -wszystkiemu winne sa wyrazy z "nn" a tak w ogole to analfabeci sa po prostu madrzejsi.

http://www.dailymail.co.uk/news/article-1049010/Cant-spell-Maybe-youre-clever-says-Collins-dictionary.html?ITO=1490

Sprawdz Zizzi,Prezzo,Ask i policz mi tam zawodowych kucharzy hehe.Inne "restauracje" tez nie lepsze.ale co wam bede tlumaczyl jak wiecie lepiej.Jak ktos w Pl mial doczynienia z gastronomia to w mig zauwazy roznice....

a nazekaja na Polakow heh..

A jak moze byc inaczej skoro tutaj Head chefem moze nawet mechanik zostac....Zreszta kuchni angielskiej (nie wliczajac tej indyjskiej,chinskiej ktore juz zaadaptowali jako swoja)mozna sie nauczyc w tydzien....Zanim tu przyjechalem kumpel ktory juz tu pracowal w tej samej korporacji do ktorej ja sie wybieralem powiedzial mi ze nie ma sie co obawiac.Tu nie ma restauracji(mial na mysli takie jak w Pl gdzie sie wszystko od podstaw gotuje)tylko takie wielkie fast foody.Wszystko przychodzi gotowe w worach,pudlach,tylko to podgrzac i ladnie na talerz podac.W glowie mi sie nie miescilo,jak to moze tak byc....

....

...

Czy ja, jako znający lepiej kuchnie mam być lepszym od innych, czy pijąc więcej piwa. Mam być gorszym od pijących inne trunki?
Oni siebie widza tak jak ja nas i odwrotnie oni nas tez tak widza jak my ich

Nareszcie Anglik zobaczyl to co widza inni