20/08/2008 21:21:34
Jak podaje Gazeta Wyborcza, niektórzy lekarze martwią się, czym będą teraz leczyć uzależnionych od alkoholu. Kiedyś o "zaszyciu" kogoś mógł zdecydować sąd: jeśli kierował alkoholika na przymusowe leczenie, a ten się od niego migał, wszczepiano mu esperal bez jego zgody, najczęściej na plecach, żeby przypadkiem sam nie mógł go sobie wydłubać. Dzięki temu miał nie pić 8-12 miesięcy. Ze strachu. - Nie pij, bo umrzesz! - grzmieli lekarze. Jedni wydłubywali esperal nożem albo widelcem.
Inni czekali przepisowe osiem miesięcy, by wreszcie znów bezpiecznie zajrzeć do kieliszka. Jeszcze inni, już po miesiącu od wszycia kapsułek małymi dawkami przyzwyczajali organizm do alkoholu. Po kilku tygodniach, esperal nie znaczył już dla nich nic. Produkcja esperalu skończyła się kilka lat temu. Jednak potocznie, na forach internetowych, w reklamach prywatnych gabinetów i ośrodków odwykowych esperalem do dziś nazywa się każdą wszywkę.
Teraz przyszedł jednak koniec ostatniej z nich - Disulfiramu. To chemiczna, a zarazem handlowa nazwa leku produkowanego przez Polfę Warszawa. Kilka tygodni temu firma oficjalnie poinformowała, że rezygnuje z jego produkcji. Powód: nakłady na konieczne unowocześnienie linii produkcyjnej byłyby zbyt wysokie. - Nie wykluczamy, że kiedyś wznowimy produkcję, ale dziś nie da się określić, kiedy się to może stać - mówi Tomasz Trela, z Polfy.
Aneta Zadroga
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...