17/07/2008 14:17:53
Dziś nie ma produkcji, wstrzymuje się ją na trzy tygodnie, gdy ludzie są na wakacjach, maszyny podlegają czyszczeniu i naprawom. Ale nawet gdyby destylarnia działała w pełni, moglibyśmy nie zobaczyć pracowników. Całą gorzelnię obsługuje jedna osoba, znająca się na komputerach. Dawniej było ich 60.
– Kiedyś to była sztuka. Każda butelka mogła być inna. Dziś opanowanie programu zajmuje trzy tygodnie. Ludzie, którzy tu pracują to nie są gorzelnicy, to informatycy – wykrztusił z rozżaleniem człowiek, dla którego skończyła się pewna epoka.
Gdy wyszliśmy na dziedziniec zobaczyliśmy trzy flagi – szkocką, włoską i Unii Europejskiej. Wcześniej włoska była najwyżej, choć Rob ściszając głos przyznał na stronie, że ją podmienił na szkocką. Taki mały przejaw buntu.
Weszliśmy wreszcie do piwnic, gdzie oczom ukazały się rzędy ponad 11 tysięcy beczek pełnych alkoholu, każda po 180 litrów. Zanim nazwie się ją szkocką whisky musi leżeć przez co najmniej
3 lata w dębowych beczkach, w tym przypadku po burbonie albo cherry, od których dopiero dostanie kolor i odpowiedni smak. Wydawało się, że dopiero tutaj Rob czuje się swobodniej. – To jest natura, nad tym nie mamy kontroli. Tu komputery są bezużyteczne – powiedział z satysfakcją.
– W czasie leżakowania, co roku, dwa procent płynu wyparowuje – kontynuował, po czym dodał, jakby ciągle jeszcze poszukując tajemnicy w tym wszystkim: – Nazywamy to „częścią dla aniołów”. Dlatego mogą sobie tak swobodnie fruwać – zaśmiał się.
Jarek Sępek / cooltura.co.uk
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...