17/07/2008 13:28:55
– Po miesiącu dostałem pracę, a przyjeżdżając tu, zupełnie nie znałem angielskiego. W czasie, kiedy nie pracowałem, uczyłem się angielskiego na komputerze, trochę to pomogło, ale nadal mam kłopoty ze zrozumieniem jak Brytyjczycy mówią, bo skracają wyrazy, wyrzucają literę ‘r’. Język angielski to bardzo ważny warunek tutaj – dodaje.
Pani Janina ze śmiechem kwituje problem, że nawet jeśli stara się mówić, to nie ma gdzie. – Nigdy nie uczyłam się języka angielskiego, więc mam problem językowy. Zaczęłam chodzić do szkoły i uczę się troszkę, ale to jest niewystarczające. A możliwości załatwienia spraw mam po polsku, np. jeśli chcemy z wnuczką kupić lody i pytam wnuczkę, jak to powiedzieć, to kiedy podchodzimy do lady, już uśmiechnięta pani mówi, że można mówić po polsku. Więc nie mam gdzie i kiedy poćwiczyć angielskiego. Można tu żyć bez języka, jeśli się nie musi załatwiać jakiś ważniejszych spraw – pani Janina rozbawionym głosem wyjaśnia tajniki życia w Londynie.
Justyna Majcher, młoda kobieta, która mieszka w Anglii od 6 lat i biegle mówi po angielsku, pracuje w jednym z londyńskich sklepów z produktami kontynentalnymi, w tym polskimi. Ma swój ukształtowany pogląd na to, jak radzą sobie starsi emigranci z niedługim stażem w Londynie. Tak opowiada o starszej emigracji babć żyjących jeszcze w polskim świecie, mimo że fizycznie są w Londynie:
– Zdarza się nam czasem albo nawet częściej niż czasem, że wbiega jakaś babina z listą w ręku i pełna paniki pyta, czy ktoś tu mówi po polsku. Pada odpowiedź potwierdzająca i pytamy panią, w czym pomóc, bo nauczone doświadczeniem wiemy, że „klientka” nie zawsze chce coś kupić, ale tylko zapytać o poradę – Justyna mówi szybko i często się śmieje na samo wspomnienie różnych sytuacji. – Pytają niemal o wszystko, gdzie coś kupić, jak się jakiś produkt nazywa albo czemu tej pani ciasto z kolei nie wyszło, bo dodała wszystko, jak trzeba a te mąki takie różne.. i która najlepsza? Czasem przychodzą z listą w ręku i pytają „co to jest?” i gdzie to w ogóle kupić. Albo jedna pani wbiegła i pyta, jaki proszek do prania jest dobry, bo ona się na tych tu nie zna. Albo żelatyna... gdzie kupić, a po zakupie przybiega zziajana i pyta jak to teraz przygotować, bo to są listki i jak to się robi? Pani szukająca kawałka mięsa, chciała kupić karczek, więc trzeba było kobietę uświadomić, że tu świniaka inaczej tną i karczku nie dostanie, a już na pewno nie cały i niech zapomni o pobliskim supermarkecie! – wylicza Justyna. – I jeszcze z pieczeniem serników! Ile nam czasu zajmuje przetłumaczenie, że jak nie ma białego polskiego sera, to lepiej użyć zwykły cream cheese, który jest jak dobrze zmielony twaróg! – śmieje się dziewczyna i dodaje jeszcze: – Pytania różne, od wyboru odpowiedniej śmietany do sałatki po takie, jak i gdzie coś załatwić. Przywykłyśmy, że jesteśmy swoistą informacją i tłumaczami, jeśli tylko możemy to pomagamy. Koleżanka kiedyś nawet poszła z jedną panią do apteki, żeby pomóc przy wyborze lekarstw i tłumaczeniu.
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...