17/07/2008 13:28:55
Pan Wiesław w jednej ze swoich korespondencji z Londynu, mimochodem zauważa również wielowarstwowość życia w Anglii:
Oglądam ludzi, ależ tu cały świat: Murzyni, Chińczycy, wyznawcy islamu, buddyzmu trochę białych, czyli Anglików i Polaków. Anglika poznaje się po tym, że pozdrawia Cię ‘Good morning’, ‘Hello’ itp. Polaka – bo bardzo głośno mówi i krzyczy. W sumie ludzie są pogodni, spokojni, zadowoleni z życia i na pewno nie są konfliktowi. Wracamy do domu, po drodze kupujemy polski chleb w sklepie u Pakistańczyka, gdzie większość żywności jest polska. Widać wie doskonale, kto w tej dzielnicy mieszka. Jesteśmy w domu; śniadanie polskie: ser biały z kraju, chleb wiejski od Pakistańczyka, margaryna Tesco, herbata angielska (...)
56-letnia Janina Kosmala, babcia 6-letniej Marysi, od 4 lat mieszkająca w Londynie, nigdy tu nie pracowała, ale wskazuje na różnicę pomiędzy Polską a Anglią w systemie szkolnictwa i podejścia do uczniów w szkole podstawowej.
– W szkole polskiej dzieci wiedzą, czy robią postępy czy nie, a w angielskiej dzieci nie wiedzą, to nie jest akcentowane w szkole. Nie wiadomo, kto jest najlepszy, a kto najgorszy, wszystko jest ‘well done’ – mówi. – Uważam, że dzieci powinny być bardziej zachęcane do pracy, aby maksymalnie wykorzystywać swoje możliwości.
Pani Grażyna, która obecnie sprząta w hotelu, zwierza się ze swoistej bitwy myśli, która, jak i wielu emigrantów, nachodzi ją od czasu do czasu.
– Całkowicie zmieniły mi się warunki mieszkalne, w Polsce opływałam w dostatek, miałam swój pokój, samochód, tu niestety jestem tego pozbawiona, mieszkam w studio flat i czasami mnie to denerwuje, myślę: „Holender jasny, co ja tu robię? W jakich warunkach ja żyję?”. W Polsce miałam taki komfort, a tutaj muszę się dostosować do warunków, jakie tutaj są. Więc czasem myślę: „Wracam do Polski”, ale znowu, „po co”? Dobrej pracy nie ma, chociaż mówi się, że sytuacja się poprawiła. Praca jest za 1000 zł miesięcznie, a to jest trochę za mało. Poza tym, jak tutaj przyjechałam, to miałam pobyć kilka lat, żeby zaoszczędzić, bo w Polsce mam dom, który jest niewykończony, a który chciałabym skończyć i na niego teraz oszczędzam – wyjaśnia pani Grażyna.
Z powrotem do szkoły
Zaobserwowane: Stacja kolejowa Windsor Central. Szykowna pani w wieku około 50 lat podchodzi do okienka biletowego i prosi po polsku o bilet do Slough. Brytyjczyk siedzący w kasie nachyla się do okienka i prosi o powtórzenie pytania, dając do zrozumienia, że nie było ono po angielsku. Pani przestępując z nogi na nogę i poprawiając starannie ułożoną fryzurę, zadaje dokładnie to samo pytanie po polsku. Brytyjczyk słyszy jednak nazwę miasta Slough, a ponieważ ze stacji Windsor Central każdy pociąg jedzie do Slough, a potem trzeba się przesiąść na inne pociągi w różnych kierunkach, pyta się tej pani, czy chciałaby bilet ‘single’ czy ‘return’. Pani z oburzeniem i niedowierzaniem kręci głową, krzycząc do niego po polsku: „No przecież mówię, że do Slough!”
– Uczę się angielskiego, chodziłam na kursy, a teraz uczę się sama, od września znowu zaczynam kurs. W szkole jest mi bardzo dobrze, czuję się o wiele pewniejsza, dzięki nauce angielskiego łatwiej mi się poruszać po mieście, o cos zapytać i nie czuję się z tego powodu gorzej czy inaczej – podkreśla pani Grażyna zapytana o znajomość angielskiego. Pan Wiesław natomiast przyznaje:
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...