W Anglii zakaz palenia w miejscach publicznych, w tym w barach i restauracjach, wszedł w życie 1 lipca 2007 roku. Według osobnego studium ośrodka badań rynkowych Neilson od tego czasu wypalono o ponad 2 miliardy papierosów mniej, a ok. 400 tys. ludzi w ogóle rzuciło palenie. Dzięki temu - twierdzą naukowcy - w ciągu najbliższych 10 lat uda się ocalić życie 40 tys. ludzi.
Naukowcy z Cancer Research UK przebadali 32 tys. ludzi na dziewięć miesięcy przed i dziewięć miesięcy po wprowadzeniu zakazu. W pierwszym z tych okresów liczba palaczy spadła o 1,6 proc., a w drugim o 5,5 proc. Z nałogiem tak samo chętnie żegnają się kobiety i mężczyźni, przedstawiciele wszystkich grup wiekowych i społecznych.
Jak pisze poniedziałkowy dziennik "Independent" spadek liczby palaczy w Anglii wpłynął też na zmniejszenie ilości alkoholu sprzedawanego w pubach. W ciągu dziewięciu miesięcy od lipca zeszłego roku do kwietnia tego roku puby sprzedały 175 milionów półlitrowych kufli piwa mniej - wynika z badań ośrodka Neilson. W sumie sprzedaż alkoholu spadła o 8 proc., w porównaniu ze spadkiem na stałym poziomie ok. 3 proc. w poprzednich latach.
Aneta Zadroga
13 komentarzy
Niestety wciąż pozostaje życzeniem, by za samym tylko zakazem palenia kryło się faktyczne zmniejszenie palaczy w UK. Muszę przyznać, że to w dużej mierze manipulacja zakrojona na naprawdę dużą skalę. Dlaczego? Bo owszem może i palaczy jest ciut mniej (z pewnością pozostaje ich dużo więcej, niż tego sobie życzą autorzy zakazu palenia) ale nie wynika to z faktu zakazu - jak oni chcą by myśleli Brytyjczycy. Przecież faktem jest, że dokładnie w tym samym czasie ruszyła największa w UK kampania telewizyjna na rzecz "STOP SMOKING"! Spoty reklamowe propagujące niepalenie, informacje, gdzie uzyskać BEZPŁATNĄ POMOC "give up smoking", hasła: "Go Smokefree" a zwłaszcza "FREE SUPPORT" wystarczająco natarczywie zapraszały wszystkich palących i niepalących z telewizorni, prasy i internetu! Takie systemowe działanie (kampania reklamowa + informacyjna + konkretne, dotkliwe obostrzenia prawne) dopiero przynosi jakiś skutek. Ale próba wmówienia, że jest to jedynie rezultat prawnego zakazu jest nadużyciem! Sądzę, że to właśnie owa intensywna kampania informacyjna/reklamowa przyniosła większy skutek niż doraźne rozwiązania prawne. Niestety rezultat, którym się szczycą autorzy projektu zakazu palenia w miejscach publicznych (słusznego zresztą) jest niepewny bo wyliczany na podstawie sprzedaży legalnych, "akcyzowych" wyrobów tytoniowych w UK. Te niestety w ostatnich czasach cieszą się coraz mniejszą popularnością na koszt Hiszpańskiej czy nawet Polskiej przemycanej tytoniówki. W każdym razie ważne, że dla przeciętnego zjadacza chleba w UK wszystko wygląda cacy: dzielna władza zabroniła palić i obywatele ochoczo ów proceder porzucili! [Wszyscy są zadowoleni (oprócz tytoniówki brytyjskiej) - władza bo się sprawdziła jako skuteczna, zjadacze chleba bo władza się sprawdziła jako skuteczna, i palacze, bo i tak kupują tańsze faje i tytoń z Hiszpanii. Nawet dziennikarze są zadowoleni, bo mają o czym pisać wyrabiając wierszówki:)
profil | IP logowane