Polityków nie dziwi, że emigracja nie wraca

W rok od wprowadzenia tych zmian emigranci powinni je zauważyć (czyli za ok. 1,5 roku). Gdy ruszą wielkie inwestycje finansowane z funduszy unijnych, w kraju będzie duże zapotrzebowanie na osoby z zawodami technicznymi.

Zrobimy wszystko, aby poprawić wizerunek Polski na świecie, bo to też ma ogromne znaczenie dla naszych emigrantów.

To, że część Polaków decyduje się ściągnąć do siebie rodziny, wcale nie oznacza, że zrywają z krajem kontakty. Trzeba sprawdzić, czy sprzedają w Polsce majątek. Jeśli nie, to oznacza, że wcale nie są tacy pewni decyzji o ostatecznej emigracji. Może się np. zdarzyć, że emigranci prowadzą interesy i zarabiają na Zachodzie, ale pieniądze inwestują w rozkręcenie drugiego biznesu w Polsce. Nie zdziwiłbym się, gdyby spora część dzieliła czas między ojczyznę a np. Wielką Brytanię.

Domorośli politycy - komentuje dr Marek Szopski, socjolog z UW

Programy PO i PiS zachęcające emigrantów do powrotu oparte są na pobożnych życzeniach i domorosłej socjologii. Ludzie, którzy je stworzyli, chyba nigdy się nie zapoznali z żadnymi poważnymi badaniami. Wygląda to tak, jakby panie i panowie z obu największych partii siadali, robili burzę mózgów i za wszelką cenę próbowali coś spłodzić. Efekty ich produkcji będą żadne. Gdyby choć zapoznali się z wynikami badań przeprowadzonych np. wśród Polaków w Irlandii przez tamtejszych naukowców. Nasi rodacy pytani, co się im nie podoba w Irlandii, odpowiedzieli, że pogoda. Na to samo pytanie o Polskę wymienili litanię spraw związanych z gospodarką i administracją. Nim politycy wyprodukują kolejny program, niech poradzą się specjalistów lub przynajmniej zajrzą do danych GUS.

Jacek Różalski, Metro

Tagi: metro

wyślij znajomemu

Dodaj artykuł do: